W ocenie gen. Marka Tomaszyckiego, który dowodził pierwszą zmianą polskiego kontyngentu w Afganistanie w 2007 r., powołanie komisji mającej zbadać okoliczności zdarzenia w rejonie Nangar Khel było standardowym działaniem.
Ustalenia komisji (m.in., że użycie broni podczas akcji było nieuzasadnione), a także zasadność jej powołania i kwalifikacje członków kwestionują obrońcy żołnierzy oskarżonych w sprawie zabicia afgańskich cywili.
Komisja miała ustalić m.in. przebieg zajścia i jego wpływ na relacje z lokalną ludnością. Powołano ją decyzją dowódcy operacyjnego Sił Zbrojnych gen. Bronisława Kwiatkowskiego, a odpowiedni rozkaz wydał w Afganistanie gen. Tomaszycki. Komisja prowadziła prace równolegle do prokuratury. "To nie jest dualizm, to dwa niezależne postępowania" - wyjaśnił generał we wtorek przed Wojskowym Sądem Okręgowym w Warszawie.
"Powołanie komisji to działanie rutynowe" - powiedział. Dodał, że kierujący pracami zespołu pułkownik "miał wpisane w zakres obowiązków przewodniczenie komisjom w przypadkach nadzwyczajnych zdarzeń", a pozostałych członków komisji, w tym oficera wywiadu, wskazał on sam.(PAP)
ktl/ pz/ jra/