Prace firmy wiertniczej aktywowały wybuch największego na świecie błotnego wulkanu Lusi, który zabił 13 osób i zmusił do ewakuacji 30 tysięcy na Jawie - udowadniają naukowcy z Durham University i University of California w Berkeley. Firma wiertnicza utrzymywała, że przyczyną erupcji wulkanicznej było trzęsienie ziemi.
Wulkan nazywany także Sidoarjo, we wschodniej Jawie uaktywnił się w maju 2006 roku. Obecnie zajmuje powierzchnię siedmiu kilometrów i ma 20 metrów grubości.
Firma Lapindo Brantas zaprzeczyła, że otwór wiertniczy, mający oszacować złoża gazu ziemnego, wywołał erupcję wulkanu. Według niej, przyczyną uaktywnienia wulkanu było trzęsienie ziemi, które wystąpiło kilka dni wcześniej w odległości 280 km od wulkanu.
Z tezą tą polemizuje międzynarodowa grupa naukowców pod kierownictwem Richarda Daviesa z Durham Energy Institute. Ponad 3 lata prowadziła ona badania mające na celu wykryć prawdziwą przyczynę erupcji. "Katastrofa została wywołana przez przewód wiertniczy i kontynuację wiercenia, gdy otwór był niestabilny. To spowodowało bardzo duży +impuls udarowy+ w otworze, gdzie nastąpił intensywny napływ wody i gazu z otaczających skał, co wymknęło się spod kontroli" - powiedział Davies.
Profesor Uniwersytetu Kalifornijskiego Michael Manga dodał, że "trzęsienie ziemi nie mogło uaktywnić wulkanu, gdyż było zbyt małe". (PAP)
Więcej w Serwisie Naukowym PAP
krf/ tot/