Wojewoda śląski powołał grupę roboczą do weryfikacji procedur stosowanych przez przedsiębiorców podczas wypadków masowych lub katastrof. Zespół, w skład którego weszli m.in. przedstawiciele spółek węglowych, Wyższego Urzędu Górniczego (WUG), policji i prokuratury ma dokonać przeglądu przepisów dotyczących postępowania w takich przypadkach.
Chodzi przede wszystkim o to, by rodziny poszkodowanych w wypadkach masowych uzyskiwały natychmiast jak najlepszą informację i opiekę. Grupa, która w środę rozpoczyna prace, ma do 15 października przedstawić wojewodzie uaktualnione procedury oraz propozycje zmian obowiązujących w tym zakresie przepisów.
Na potrzebę zmian procedur zwracali uwagę śląscy urzędnicy tuż po katastrofie w kopalni "Wujek-Śląsk". Jak ocenili, wiele do życzenia pozostawiał sposób przekazywania rodzinom poszkodowanych i ofiar informacji na temat wypadku i akcji ratowniczej. Zastrzeżenia wzbudziła też opieka nad rodzinami, które przyszły pod kopalnię niedługo po wypadku.
W skład grupy roboczej wchodzą przedstawiciele Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego oraz Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego, Katowickiego Holdingu Węglowego, Kompanii Węglowej, WUG, Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego, Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach i Prokuratury Okręgowej w Katowicach. Pracę grupy koordynuje kierownik Oddziału Zarządzania Kryzysowego w Wydziale Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego Sławomir Słowik.
W wyniku zapalenia i wybuchu metanu w kopalni "Wujek-Śląsk" zginęło 19 górników, 25 nadal jest w szpitalach. Okoliczności tragedii wyjaśnia komisja powołana przez prezesa WUG oraz prokuratura.
Zarówno specjaliści z komisji WUG jaki i prokurator we wtorek dokonali kolejnych, prawdopodobnie ostatnich, oględzin w miejscu tragedii 1050 m pod ziemią. Prokuratorowi towarzyszył biegły z Politechniki Śląskiej, profesor z Wydziału Górnictwa i Geologii.
"Prokurator wraz z biegłym skupili się na oględzinach samego miejsca katastrofy, czyli ściany wydobywczej i chodników przyścianowych. Zabezpieczył kolejne dowody, nie mogę jednak powiedzieć, co konkretnie" - powiedziała w środę PAP rzeczniczka katowickiej prokuratury okręgowej Marta Zawada-Dybek.
Jak powtórzyła, jest zbyt wcześnie, by formułować jakiekolwiek wnioski na temat przyczyn wypadku. Niewykluczone, że prokuratura powoła kolejnych biegłych, którzy pomogą w wyjaśnieniu wszelkich okoliczności katastrofy.
Dokonane w ostatnich dniach oględziny potwierdziły, że w kopalni doszło nie tylko do zapalenia, ale i wybuchu metanu. Przedstawiciele nadzoru górniczego i eksperci stwierdzili, że czujniki metanowe były rozmieszczone prawidłowo.
Wizja lokalna wstępnie potwierdziła nieprawidłowości w organizacji pracy przy ścianie wydobywczej, eksperci nie przesądzają jednak, czy miały one wpływ na to, że doszło do katastrofy. Chodzi o zbyt długie, niezgodne z projektem technicznym chodniki przyścianowe oraz dużą ilość ludzi pracujących w wyrobiskach.
Oględziny nie dały odpowiedzi na pytanie, gdzie dokładnie nastąpiły zapalenie i wybuch metanu oraz co było inicjałem zapłonu. Do badań laboratoryjnych już wcześniej pobrano próbki, badany jest także używany pod ziemią sprzęt.(PAP)
kon/ wkr/ mow/