W sądzie w Madrycie rozpoczął się w czwartek proces 11 islamistów oskarżonych o przygotowywanie w ubiegłym roku samobójczych zamachów bombowych na metro w Barcelonie. Miały one rozpocząć serię zamachów w różnych miejscach w Europie.
Do zamachu w stolicy Hiszpanii i innych aktów terrorystycznych nie doszło, gdyż dzięki informatorowi, który przeniknął do struktur przestępczych, podejrzanych aresztowano w styczniu 2008 roku.
Według prokuratora Vicente Moty zamachowcy, z których dziewięciu pochodzi z Pakistanu, a dwóch z Indii, byli pod wpływem Baitullaha Mehsuda, założyciela Pakistańskiego Ruchu Talibów (Tehrik-e-Tabligh). Mehsud prawdopodobnie zginął w sierpniu tego roku w nalocie amerykańskich samolotów bezzałogowych. Pakistański Ruch Talibów przyznał się do odpowiedzialności za planowanie zamachów w Barcelonie, twierdząc, że byłby to odwet za obecność hiszpańskich wojsk w Afganistanie.
Prokurator twierdzi, że Mehsud miał po zamachu bombowym w Barcelonie przedstawić swe warunki, a jeśli Zachód odmówiłby, miało dojść do zamachów samobójczych w innych hiszpańskich miastach.
Dwóm przywódcom hiszpańskiej komórki grozi 18 lat więzienia, sześciu innym - do 16 lat, a pozostałym niższe kary, gdyż odgrywali jedynie rolę pomocniczą
Jednak według obrony policja nie znalazła wystarczającej ilości materiałów wybuchowych, które wystarczyłyby do przeprowadzenia zamachów na tak dużą skalę, i sędziowie nie uznają oskarżonych za winnych planów ich przeprowadzenia.
11 marca 2004 roku w Madrycie doszło do krwawych zamachów terrorystycznych w metrze, w których zginęło 191 osób, a ponad 1800 zostało rannych. (PAP)
jo/ mc/
5116852