Dziesiątki tysięcy pracowników sektora publicznego wyszły w czwartek na ulice Paryża i innych francuskich miast, domagając się wyższych zarobków. Był to pierwszy taki test dla polityki oszczędności prezydenta Francji Francois Hollande'a - pisze Reuters.
Według lewicowego związku zawodowego CGT w całym kraju protestowało około 150 tys. ludzi. Rzecznik CGT Baptiste Talbot powiedział, że czwartkowe demonstracje to dopiero _ pierwszy krok _, a związek planuje dalsze protesty.
Ministerstwo edukacji poinformowało, że ponad 10 procent nauczycieli zatrudnionych w szkołach państwowych przerwało pracę, ale żadna placówka nie została zamknięta; władze nie przekazały danych dotyczących innych pracowników sektora publicznego.
Będąc pod presją ograniczania wydatków i redukcji długu, socjalistyczny rząd Hollande'a odmówił cofnięcia rozporządzenia o zamrożeniu płac w sektorze publicznym, które zostało wprowadzone w 2010 roku przez gabinet poprzedniego prezydenta, konserwatysty Nicolasa Sarkozy'ego.
Przedstawiciel kierownictwa CGT Thierry Lapaon powiedział, że w ciągu ostatniej dekady zarobki pracowników państwowych obniżyły się średnio o około 13 proc. Jak podkreślił, dla wielu mało wykwalifikowanych pracowników sytuacja staje się nie do wytrzymania.
Wpływowy związek zawodowy CGT wzywał do głosowania na Hollande'a w ubiegłorocznych wyborach, lecz nie widzi żadnej poprawy od maja 2012 roku, kiedy to pierwszy od blisko 20 lat socjalista został prezydentem. _ - Ludzie mieli dość Nicolasa Sarkozy'ego, jego polityki i rządów, ale co się od tamtej pory zmieniło? _ - zapytał Lapaon.
Minister ds. reformy państwa, decentralizacji i administracji publicznej Marylise Lebranchu powiedziała, że 5,2 mln ludzi, pracujących w sferze budżetowej i chętnie głosujących na lewicę, ma interes w tym, żeby pomóc w cięciu kosztów._ - Jeśli deficyty są zbyt duże i tracimy nieco niezależności finansowej, będzie to bolesne również dla sektora publicznego _ - podkreśliła, tłumacząc, że jeśli Francja nie uporządkuje swych finansów publicznych, to ryzykuje większymi kosztami pożyczek na rynkach finansowych.
Minister Lebranchu, która ma prowadzić negocjacje ze związkowcami 7 lutego, poinformowała, że podniesienie płac tylko o 1 proc. kosztowałoby budżet 700 milionów euro.
Czytaj więcej w Money.pl src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1384934400&de=1384959900&sdx=1&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=S%26P&colors%5B0%5D=%231f5bac&s%5B1%5D=DJI&colors%5B1%5D=%23e823ef&s%5B2%5D=Nasdaq&colors%5B2%5D=%23ef2361&fg=1&tid=0&st=1&w=600&h=300&cm=1&lp=3"/> Dodaj wykresy do Twojej strony internetowej