Środowe negocjacje przedstawicieli obalonego w zamachu stanu prezydenta Hondurasu Manuela Zelayi oraz tymczasowego rządu Roberto Micheletti'ego, który go zastąpił, nie przyniosły przełomu w trwającym od czerwca kryzysie politycznym, choć wcześniej tego dnia pojawiały się informacje, że jest on bliski rozwiązania.
Bliski współpracownik Zelayi Victor Meza oświadczył w środę, że negocjatorzy zwaśnionych stron uzgodnili treść porozumienia, które może zakończyć kryzys. "Nie mówiłbym jeszcze o końcu kryzysu politycznego, lecz znaleźliśmy wyjście z niego" - powiedział.
"Osiągnęliśmy zdecydowany postęp, jesteśmy niemal u kresu kryzysu" - podkreślił z kolei na antenie radia HRN generał Romeo Vasquez, który odegrał centralną rolę w czerwcowym puczu.
Wkrótce po tych wypowiedziach przedstawiciel tymczasowego rządu oznajmił jednak, że porozumienia nie udało się osiągnąć i negocjacje zostaną wznowione w czwartek.
W ostatnich dniach negocjatorzy wypracowali porozumienie w większości spornych punktów. Do rozwiązania pozostała jedynie kwestia powrotu Zelayi na stanowisko prezydenta do czasu formalnego wygaśnięcia jego kadencji w styczniu 2010 r. Jak wynika z środowej wypowiedzi Micheletti'ego dla honduraskiej telewizji, Zelaya chciałby, aby to Kongres zadecydował o możliwości przywrócenia go na urząd, natomiast rząd tymczasowy jest zdania, że zawyrokować powinien Sąd Najwyższy.
Zelaya został aresztowany i wydalony z kraju po tym, jak popadł w niełaskę honduraskiego Sądu Najwyższego, wojska oraz konserwatywnej opozycji. Przeciwnicy zarzucili mu, że nadużył władzy forsując referendum konstytucyjne, które Sąd Najwyższy uznał za nielegalne. Krytykowali go również za zacieśnianie stosunków z lewackim przywódcą Wenezueli Hugo Chavezem.
We wrześniu obalony prezydent wrócił potajemnie do kraju i skrył się w ambasadzie Brazylii, skąd rozpoczął dialog z rządem tymczasowym.(PAP)
gsi/
4939374 4939557 4939225 arch.