Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Indie: Miasto bez slumsów

0
Podziel się:

W mieście Puna w zachodnich Indiach, gdzie jedna trzecia mieszkańców mieszka w
slumsach, władze we współpracy z organizacjami pozarządowymi przeprowadzają eksperyment społeczny.
Jeśli się powiedzie, za kilka lat Puna będzie pierwszym dużym miastem bez slumsów.

W mieście Puna w zachodnich Indiach, gdzie jedna trzecia mieszkańców mieszka w slumsach, władze we współpracy z organizacjami pozarządowymi przeprowadzają eksperyment społeczny. Jeśli się powiedzie, za kilka lat Puna będzie pierwszym dużym miastem bez slumsów.

Z mostu Sangamwadi slums Patil Estate wygląda jak domino różnokolorowych pudeł gęsto wypełniających przestrzeń u zbiegu rzek Mula i Mutha i starą obwodnicą miasta. Rzędy blaszanych domków niebezpiecznie wchodzą na jezdnię ruchliwej arterii miasta, wciskają się pod most i ściśle przylegają do ogrodzenia wielkiego biurowca.

Jednak już na komputerowej mapie zajmującej się rewitalizacją slumsów organizacji pozarządowej Shelter Associates, zamiast bezładnej masy blaszanych domków, widać główną ulicę, sieć mniejszych dróżek i dwa główne place slumsu. Mapa określająca typy budynków podświetla na czerwono sklecone z blachy domki kacća, na zielono zbudowane z cegieł i betonu domki pukka, a na różowo konstrukcje wykorzystujące oba rodzaje materiałów.

"Do tworzenia map slumsów wykorzystujemy tzw. system informacji geograficznej (ang. GIS)" - tłumaczy PAP Pratima Joshi, architekt i założycielka Shelter Associetes. "W slumsach zbieramy takie informacje jak np. typ domków, dostęp do wody, toalet, kasty, z których pochodzą mieszkańcy, rodzaj pracy, którą wykonują i nanosimy wszystko na mapy Google. Nasi pracownicy dużo czasu spędzają w slumsach; to wszystko razem pozwala nam lepiej zrozumieć te miejsca" - opowiada.

Informacje te wykorzystywane są przy przebudowie slumsów na osiedla mieszkaniowe, którą podjęły władze miasta zdeterminowane do likwidacji nielegalnych siedlisk. Jeśli eksperyment się powiedzie, to za kilka lat w Punie nie będzie slumsów. Obecnie, według oficjalnych danych, w mieście są aż 564 slumsy, gdzie żyje ponad 30 proc. mieszkańców miasta. Jest to jeden z najwyższych wskaźników w Indiach, gdzie krajowa średnia wynosi 17 proc.

Puna, oddalona od Bombaju o trzy godziny jazdy samochodem, jest całkiem bogata - mają tu swoje biura projektowe największe koncerny motoryzacyjne i firmy informatyczne. Miasto przyciąga ludzi z całego kraju, zarówno majętnych jak i biednych. "Ci wszyscy dobrze wykształceni ludzie potrzebują służby, kucharzy i kierowców. Można tu dobrze zarobić, czasami więcej niż w Delhi czy Bombaju" - mówi PAP Prasanta Silu, który przyjechał z Orisy, jednego z najbiedniejszych stanów Indii, by założyć własną restaurację w jednej z bogatych dzielnic miasta.

Pratima Joshi zaznacza, że problemem mieszkańców slumsów Puny zazwyczaj nie jest brak pracy, ani niskie zarobki, ale częściej wysokie ceny mieszkań. W dużych, szybko rozwijających się miastach Indii, brakuje ziemi pod inwestycje. W atrakcyjnych lokalizacjach, gdzie jeszcze nie wybudowano osiedla czy galerii handlowej, zazwyczaj, często od wielu lat, jest już slums. Miasto reaguje brutalnym wysiedleniem. "Po prostu przyjeżdżają buldożery i zrównują wszystko z ziemią" - mówi Joshi.

W 2010 r., tuż przed Igrzyskami Wspólnoty Narodów w Delhi, wyburzono trzydziestoletni slums sąsiadujący ze świeżo oddanym, luksusowym hotelem. Dwa tysiące ludzi z dnia na dzień straciło dach nad głową. W Bombaju, gdzie ponad 40 proc. mieszkańców żyje w slumsach, wojna deweloperów o ziemię i częste wysiedlenia, doprowadziły do powstania organizacji SPARC, która prowadzi dialog z władzami miasta, podłącza wodę i prąd, w efekcie legalizuje slumsy.

Atrakcyjną działką w Punie, gdzie znajduje się slums Patil Estate, zainteresował się również lokalny deweloper. Po protestach 6 tysięcy mieszkańców, sąd drugiej instancji nakazał wstrzymanie wyburzania domków. Miasto od wielu lat próbuje negocjować przesiedlenie, ale ludzie są nieufni.

"Kiedy władze miast nie mogą siłą wyrzucić ludzi ze slumsów, proponują przesiedlenie. Rząd centralny ma na to pieniądze w budżecie" - tłumaczy Pratima Joshi. Zaraz jednak przywołuje przykład miasta Sangli w Maharastrze, gdzie przesiedlono mieszkańców slumsów do budynków na północy miasta. Ale mieszkania były bez wody, kanalizacji i prądu, z dala od transportu publicznego i szkół.

Tego obawiają się mieszkańcy Patil Estate. Slums powstał w roku 1988, ale wciąż trzy czwarte domków skleconych jest z blachy. "To nie jest bogaty slums, dopiero od niedawna mamy wodę, wciąż są problemy z toaletami" - opowiada PAP pani Gaikwad zapraszając do swego blaszanego domku w Patil Estate. Jest bardzo mały, dwupoziomowy. Na kilku metrach mieści się tylko łóżko i telewizor oraz niewielkie przepierzenie służące za kuchnię. Strych służy za pokoik dla dzieci.

"Domki w slumsach zazwyczaj nie mają więcej niż 8-10 m kw., a nasz projekt przewiduje 25 m kw. na rodzinę" - tłumaczy PAP John Rainbow, architekt pracujący dla organizacji SPARC, która przebudowuje slumsy na osiedla mieszkaniowe.

To przełamuje lody, ale pani Gaikwad mówi, że mimo trudnych warunków, nigdzie się nie ruszy. Ma tu blisko do pracy, a dzieci do szkoły. "Nie dziwię się tym obawom, przecież władze długo traktowały ich jak nielegalnych mieszkańców miasta, bez dokumentów i adresu. Nikt nic z nimi nie konsultował, oni tak jakby nie istnieli" - mówi Rainbow, podkreślając, że tajemnicą sukcesu jest włączenie społeczności w budowę domu, uwzględnianie ich poprawek w projektach. Co więcej nowe budynki powstają w miejscu tego samego slumsu, więc i sąsiedzi pozostają ci sami.

Pierwsze slumsy zaczęły znikać w Punie już w 2011 r. w dzielnicy Yerawada. Kilkupiętrowe budynki sfinansowało w 90 proc. miasto, resztę pokryli nowi mieszkańcy. Umowa wynajmu podpisywana jest na 99 lat, a mieszkańcy slumsów stają się pełnoprawnymi obywatelami miasta.

Z Puny Paweł Skawiński (PAP)

pas/ cyk/ ala/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)