Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Iracki doradca: Irak musi wyjść z cienia USA

0
Podziel się:

Główny doradca władz irackich
skrytykował niewymienionych z nazwiska polityków zagranicznych za
to, że "próbują karmić łyżeczką" nowy rząd kraju i podpowiadać mu
politykę. Ocenił, że choć przyświecają im dobre intencje, ich
nadopiekuńczość tylko osłabia rząd.

Główny doradca władz irackich skrytykował niewymienionych z nazwiska polityków zagranicznych za to, że "próbują karmić łyżeczką" nowy rząd kraju i podpowiadać mu politykę. Ocenił, że choć przyświecają im dobre intencje, ich nadopiekuńczość tylko osłabia rząd.

W artykule na łamach "Washington Post" Muwafak ar-Rubaji, doradca rządu irackiego do spraw bezpieczeństwa narodowego, napisał też, że wycofanie wojsk koalicyjnych, których obecność jest na razie konieczna, ułatwi Irakowi kontakty z jego arabskimi sąsiadami.

Na razie rządy tych krajów, zdominowane przez arabskich sunnitów, odnoszą się nieufnie do władz Iraku, w których po upadku Saddama Husajna przewagę uzyskali szyici.

Rubaji "przewiduje", że pod koniec roku liczebność wojsk USA w Iraku spadnie z obecnych około 130 tysięcy do niecałych 100 tysięcy, a większość pozostałych żołnierzy amerykańskich opuści kraj w ciągu roku 2007.

"Nie ogłoszono jeszcze konkretnych dat, ale istnieje nieoficjalna +mapa drogowa+ redukcji obcych wojsk i doprowadzi ona do całkowitego wycofania wojsk amerykańskich" - dodał Rubaji.

Jego artykuł ukazał się w "Washington Post" we wtorek i tego samego dnia - jak pisze środowy "Financial Times" - administracja USA zdystansowała się od prognoz irackiego doradcy na temat wycofywania obcych wojsk.

Biały Dom uważa, że podawanie jakichkolwiek terminów ewakuacji jest ryzykowne, gdyż może ośmielić rebeliantów albo skłonić ich do gry na czas: będą wyczekiwać, aby uderzyć z całym impetem po wycofaniu się głównych sił USA.

Bryan Whitman, zastępca rzecznika Pentagonu, nie chciał odnieść się bezpośrednio do artykułu Rubaji'a, ale powiedział: "Mapy są dobre tylko wtedy, gdy się wie, jak je czytać - w przeciwnym razie bardzo łatwo zabłądzić".

Z kolei przedstawiciel Departamentu Stanu USA oświadczył, że "jedyną" podstawą ewakuacji wojsk może być poprawa sytuacji w Iraku, nie zaś jakiś ustalony z góry kalendarz.

Rubaji, który jest bardzo ważną postacią w kierownictwie irackim, otrzymał nominację na doradcę do spraw bezpieczeństwa narodowego wiosną 2004 roku, jeszcze za okupacji amerykańskiej, z rąk ówczesnego administratora Iraku Paula Bremera, i cieszy się zaufaniem Amerykanów.

Jednak w artykule w "Washington Post" Rubaji skrytykował "wpływowe postacie zagraniczne, które próbują karmić łyżeczką nasz rząd i i odgrywają nader czynną rolę przy podejmowaniu wielu kluczowych decyzji".

"Chociaż na krótką metę może to być pożyteczne, na dalszą metę tylko osłabi rząd Iraku i wytworzy w końcu kulturę zależności" - dodał doradca iracki.

Rubaji nie wymienił żadnych nazwisk, ale jego uwagi pojawiły się niecały tydzień po niezapowiedzianej wizycie w Bagdadzie prezydenta George'a W. Busha, który o swojej podróży nie uprzedził nawet premiera Iraku, Nuriego Malikiego.

W kwietniu, gdy powstawał stały rząd iracki, w Bagdadzie zjawiła się sekretarz stanu USA Condoleezza Rice i ówczesny szef dyplomacji brytyjskiej Jack Straw. Oboje naciskali na ówczesnego przejściowego premiera Iraku, Ibrahima Dżafariego, by nie upierał się przy zachowaniu stanowiska szefa rządu.

Rubaji podkreślił, że Irak "musi wyjść z cienia Stanów Zjednoczonych i koalicji, wziąć odpowiedzialność za swoje decyzje, uczyć się na błędach i znajdować irackie rozwiązania dla irackich problemów, świadom, iż w razie potrzeby może liczyć na poparcie i pomoc naszych przyjaciół i sojuszników". (PAP)

xp/ ap/

int. FT

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)