Amerykańska ambasada w Bagdadzie potwierdziła w niedzielę, iż uprowadzeni w maju iraccy pracownicy placówki zostali zamordowani przez porywaczy.
Departament Stanu USA 31 maja informował o "zaginięciu" kobiety i mężczyzny z irackiego personelu ambasady USA w Iraku. Nie komentowano informacji irackich źródeł, iż para została porwana, ani też opublikowanego kilka dni później komunikatu związanej z Al- Kaidą organizacji rebelianckiej Islamskiego Państwa Iraku, iż przeprowadzono "egzekucję ważnych pracowników ambasady USA".
W niedzielnym komunikacie placówki z ubolewaniem przyznano, że para została zamordowana. Ambasador USA Ryan C. Crocker, który podpisał się pod informacją, zaznaczył, iż ludzie ci "reprezentowali cichą większość Irakijczyków, pracujących nad odbudową Iraku i chcących pokoju w kraju".
W Iraku nie słabnie fala przemocy - niemal codziennie iracka policja informuje o znalezieniu w miastach co najmniej kilkunastu porzuconych ciał ludzi zamordowanych przez skrytobójców.
W sobotę co najmniej 156 osób zginęło, a 255 zostało rannych, gdy zamachowiec samobójca zdetonował ciężarówkę pełną materiałów wybuchowych na targowisku w miasteczku Emerli na północy Iraku. Był to prawdopodobnie najbardziej krwawy zamach w Iraku od 18 kwietnia, gdy w wybuchu samochodu pułapki na targowisku Sadrija w Bagdadzie zginęło 140 osób, a 155 zostało rannych.(PAP)
hb/ pad/
0707