Co najmniej 35 osób zginęło, a kilkadziesiąt zostało rannych w serii ataków w czwartek rano w Bagdadzie - podały irackie władze. Jak poinformowano, celem zamachów bombowych, a także prowadzonych rano ostrzałów były głównie cele policyjne.
Do najgorszego ataku doszło w zamieszkanej głównie przez szyitów dzielnicy Karrada, gdzie w pobliżu punktu kontroli bezpieczeństwo eksplodował samochód-pułapka. Zginęło dziewięć osób, a 26, w tym czterech policjantów, zostało rannych.
Według świadków wskutek eksplozji zatrzęsły się budynki, a szyby powypadały z okien mieszkań i sklepowych witryn. Na ulicach widać było doszczętnie spalone, powyginane od gorąca karoserie samochodów.
Rano w irackiej stolicy wybuchło jeszcze co najmniej osiem bomb. Śmierć w tym zamachach poniosło 18 osób.
Poza tym w różnych częściach Bagdadu uzbrojeni w broń palną napastnicy zabili ośmiu policjantów w punktach kontrolnych - podały władze.
Przemoc nie ograniczyła się tylko do Bagdadu. Odnotowano również ataki m.in. w Bakubie i Kirkuku, gdzie aktów terroru dokonano w ciągu dwóch-trzech godzin.
Irak od końca zeszłego roku pogrążył się w politycznym niepokoju, spowodowanym nakazem aresztowania sunnickiego wiceprezydenta Tarika al-Haszimiego, oskarżonego o dowodzenie szwadronami śmierci atakującymi służby bezpieczeństwa i przedstawicieli rządu.
Haszimi, najwyższy rangą sunnita w kraju, zaprzeczył zarzutom i opisał je jako politycznie umotywowane. Obwinił zdominowany przez szyitów rząd o to, że próbuje go wyeliminować.
Kryzys grozi przekształceniem się w konflikt o podłożu wyznaniowym. (PAP)
ksaj/ ro/
10852196