Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Irak: Prezydent Talabani i radykalny szyita krytykują raport USA

0
Podziel się:

Prezydent Iraku Dżalal
Talabani i antyamerykański duchowny szyicki Muktada as-Sadr
skrytykowali w niedzielę amerykański raport zalecający liczne
zmiany w operacji stabilizacyjnej w Iraku, które pozwoliłyby do
wiosny 2008 roku wycofać stamtąd znaczną część wojsk USA.

Prezydent Iraku Dżalal Talabani i antyamerykański duchowny szyicki Muktada as-Sadr skrytykowali w niedzielę amerykański raport zalecający liczne zmiany w operacji stabilizacyjnej w Iraku, które pozwoliłyby do wiosny 2008 roku wycofać stamtąd znaczną część wojsk USA.

Talabani na konferencji prasowej w Bagdadzie, a Sadr w oświadczeniu wydanym w Nadżafie zażądali też, aby Amerykanie przyznali władzom irackim większą swobodę w kierowaniu irackim wojskiem i policją.

Talabani, iracki Kurd, powiedział, że raport ogłoszony 6 grudnia przez 10-osobową grupę osobistości amerykańskich "jest krzywdzący i niesprawiedliwy". "Zawiera bardzo niebezpieczne punkty, które podważają suwerenność Iraku i jego konstytucję".

Prezydentowi nie podoba się między innymi apel o włączenie działaczy zdelegalizowanej partii Baas, politycznej podpory reżimu Saddama Husajna, do procesu pojednania narodowego.

Autorzy raportu uważają, że ułatwi to wygaszenie partyzantki antyrządowej, ale zdaniem Talabaniego byłoby to "sprzeczne z długą walką narodu irackiego przeciwko dyktaturze".

Ta sama rekomendacja wywołała protest Muktady as-Sadra. "Baas był i jest naszym wrogiem" - oświadczył.

Raport amerykański, sporządzony pod kierunkiem byłego sekretarza stanu USA Jamesa Bakera i byłego kongresmana Partii Demokratycznej Lee Hamiltona, zaleca także bardziej scentralizowaną kontrolę nad sektorem naftowym, głównym bogactwem Iraku, oraz zwiększenie z około 4 tysięcy do 20 tysięcy liczby amerykańskich doradców przy irackich siłach bezpieczeństwa, aby przyspieszyć ich szkolenie.

"Rekomendują wprowadzenie obcych oficerów do każdej jednostki, co narusza suwerenność Iraku" - powiedział Talabani. Dodał, że uważa raport za "swego rodzaju zniewagę wobec narodu irackiego".

Zaraz po 6 grudnia Talabani chwalił niektóre zalecenia 94- stronicowego raportu, w tym apel, aby Waszyngton podjął rozmowy z Iranem i Syrią, dwoma sąsiadami Iraku oskarżanymi przez USA o wspieranie terrorystów na Bliskim Wschodzie.

Jednak w niedzielę prezydent wyraźnie zmienił ton. Nie podoba mu się między innymi wezwanie, aby USA zmniejszyły pomoc dla rządu irackiego w razie braku wyraźnego postępu na drodze do pojednania politycznego i bezpieczeństwa.

"Raport odzwierciedla mentalność, że jesteśmy kolonią, której narzuca się swoje warunki, i że można lekceważyć niepodległość Iraku" - powiedział.

W piątek prezydent autonomicznego Kurdystanu irackiego Masud Barzani zaprotestował przeciwko jeszcze innemu zaleceniu raportu - aby odłożyć na czas nieokreślony decyzję o przyszłości bogatej naftowej prowincji Kirkuk, którą Kurdowie chcą przyłączyć do swego regionu.

Zgodnie z nową konstytucją, o tym, czy to się stanie, powinno rozstrzygnąć lokalne referendum, najpóźniej w grudniu przyszłego roku. Kurdowie sądzą, że w referendum pokonają arabskich sunnitów i mniejszość turkmeńską. Raport amerykański ostrzega jednak, że sytuacja w Kierkuku jest "bardzo niebezpieczna", wobec czego lepiej zaczekać z głosowaniem do spokojniejszych czasów.

Prezydent George W. Bush i premier Iraku, szyicki polityk Nuri al- Maliki, uzgodnili podczas rozmów w Jordanii w końcu listopada, że przyspieszą szkolenie irackiej armii i policji (razem około 300 tysięcy ludzi), tak by mogły szybko przejąć od Amerykanów kontrolę nad bezpieczeństwem kraju.

Maliki skarży się od kilku miesięcy, że nie może skutecznie zwalczać sunnickiej partyzantki antyrządowej oraz przemocy wyznaniowej między szyitami i sunnitami, bo nie sprawuje kontroli nad swymi siłami, których większość podlega wciąż dowództwu wojsk USA. Po spotkaniu z Bushem powiedział, że spodziewa się przejąć dowództwo nad wojskami irackimi najpóźniej w czerwcu przyszłego roku.

W niedzielę Talabani oświadczył, że rozwiązanie problemów Iraku leży w powierzeniu Irakijczykom kontroli nad bezpieczeństwem kraju.

"Naród iracki jest w stanie rządzić krajem - zapewniał Talabani. - Wielu pyta, dlaczego nie ma bezpieczeństwa, otóż nie ma go, bo mamy związane ręce. Premier nie może [bez amerykańskiej akceptacji] przenieść dziesięciu żołnierzy z jednego miejsca do drugiego".

32-letni Sadr, który w 2004 roku wszczął dwie zbrojne rebelie przeciwko Amerykanom, ponowił w niedzielę żądanie, aby ogłosić kalendarz wycofania wojsk USA. Skrytykował też premiera Malikiego za to, że jego rząd kontaktuje się z działaczami partii Baas.

Sadr oświadczył, że raport grupy Bakera-Hamiltona powstał po to, by "nas podzielić i wykończyć". Nie wyjaśnił dokładniej, co ma na myśli, ale autorzy raportu zalecili rozwiązanie i rozbrojenie wszystkich irackich organizacji paramilitarnych, w tym podlegającej Sadrowi milicji szyickiej zwanej Armią Mahdiego.

Bojówkarze z Armii Mahdiego są oskarżani o dokonywanie skrytobójczych mordów na arabskiej mniejszości sunnickiej w odwecie za zamachy bombowe ekstremistów sunnickich na szyitów.

Arabscy sunnici (20 proc. Irakijczyków) byli uprzywilejowani pod rządami Saddama Husajna, ale po jego upadku dominującą pozycję we władzach i siłach bezpieczeństwa zdobyli szyici (60 proc. ludności kraju), za Saddama dyskryminowani. Kurdowie (niecałe 20 proc. Irakijczyków) są głównym partnerem szyitów w koalicyjnym rządzie Malikiego. (PAP)

xp/ ap/

1738 1763 Int. arch.

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)