Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Irak: Trwają walki na południu, w Bagdadzie jest spokojnie

0
Podziel się:

Iracka policja poinformowała,
że co najmniej czterech jej funkcjonariuszy zginęło w Nasirii, w
południowym Iraku, w piątek - kolejnym dniu walk sił rządowych z
szyicką milicją. Starcia wybuchły też w Mahmudii, natomiast
spokojnie było w Bagdadzie.

Iracka policja poinformowała, że co najmniej czterech jej funkcjonariuszy zginęło w Nasirii, w południowym Iraku, w piątek - kolejnym dniu walk sił rządowych z szyicką milicją. Starcia wybuchły też w Mahmudii, natomiast spokojnie było w Bagdadzie.

Iracki premier Nuri al-Maliki przedłużył tymczasem do 8 kwietnia czas na złożenie broni przez bojowników Armii Mahdiego - milicji związanej z ruchem radykalnego szyickiego duchownego Muktady as- Sadra.

Od wtorku jej bojownicy walczą w miastach południowego Iraku i zdominowanych przez sadrystów dzielnicach Bagdadu z irackimi siłami bezpieczeństwa. W zaciekłych starciach zginęło ponad 100 osób, setki ludzi odniosły obrażenia.

"Milicja (szyicka) podjęła próbę ataku na posterunki policji i czterech policjantów poniosło śmierć w strzelaninie" - poinformowało w piątek anonimowe źródło policyjne w Nasirii. Dodało, że kilku napastników odniosło obrażenia.

Dzień wcześniej władze irackie wprowadziły w Bagdadzie godzinę policyjną, która ma obowiązywać do niedzieli. Podobne środki bezpieczeństwa podjęto w kilku miastach centralnego i południowego Iraku.

Według relacji AFP, Bagdad w piątek wyglądał jak miasto wymarłe; wojsko zakazało wszelkiego ruchu samochodowego i pieszego, ulice były puste, zamknięto sklepy i przedsiębiorstwa. W Mieście Sadra, szyickiej dzielnicy nędzy położonej we wschodniej części irackiej stolicy, zorganizowano uroczystości pogrzebowe dla ofiar starć.

W czwartek Muktada as-Sadr apelował o "pokojowe" uregulowanie kryzysu, który nastąpił w wyniku starć bojowników jego Armii Mahdiego z siłami irackimi w wielu miastach Iraku.

34-letni duchowny, faktyczny władca Miasta Sadra - nazwanego tak na cześć jego ojca zamordowanego w 1999 roku na rozkaz Saddama Husajna - przewodzi potężnemu ruchowi populistycznemu. Cztery lata temu wszczął dwie zbrojne rebelie przeciwko wojskom USA, ale potem zaniechał przemocy i włączył się do polityki. Obecnie przedstawiciele Sadra zasiadają w parlamencie i jeszcze do niedawna kierowali kilkoma resortami w rządzie premiera Malikiego.

Tymczasem Armia Mahdiego jest oskarżana o przenikanie w szeregi irackiej policji i organizowanie szwadronów śmierci mordujących przeciwników ruchu, zwłaszcza arabskich sunnitów. We wtorek premier Maliki rozpoczął w Basrze zbrojną rozprawę z jej bojownikami.

Szef irackiego rządu zapowiedział "walkę do końca" i ostateczne rozbicie Armii Mahdiego. Dla tego popieranego przez Amerykanów polityka ogarniające coraz to nowe rejony Iraku starcia mogą okazać się decydujące.

AP podkreśla, że jeśli Maliki, również szyita, nie poskromi milicji sadrystów, poniesie bardzo wysokie koszty polityczne. Premier najwyraźniej zdaje sobie z tego sprawę i traktuje wyzwanie osobiście - sam pojechał do Basry, by nadzorować operację przeciw Armii Mahdiego, mającą na celu "oczyszczenie" miasta z uzbrojonych grup.

W piątek Maliki przedłużył swoje ultimatum. "Wszyscy ci, którzy posiadają ciężką i średnią broń, złożą ją do placówek służb bezpieczeństwa i zostaną wynagrodzeni finansowo. Tak będzie od 28 marca do 8 kwietnia" - oświadczył.

W walce z sadrystami pojawiają się jednak coraz większe trudności. Iraccy funkcjonariusze mówią, że w dwóch jednostkach specjalnych, przeniesionych z Bagdadu do Basry wybuchł bunt. Oprócz tego w batalionie działających tam wojsk rządowych doszło do dezercji - mundury zrzuciła nieokreślona liczba żołnierzy.

"Nie spodziewaliśmy się, że walki będą tak ciężkie" - podkreślał dowódca jednego z oddziałów specjalnych. Przyznał, że wraz ze swoimi ludźmi już we wtorek znalazł się pod ostrzałem moździerzowym i snajperskim.

"Niektórzy funkcjonariusze mówili mi, że nie wrócą do walki, dopóki nie dostaniemy wsparcia" - powiedział. Jego oddział liczy około 300 ludzi i uzbrojony jest w karabiny szturmowe i ciężkie karabiny maszynowe osadzone na samochodach.

Irackie MSW zagroziło członkom oddziału sądem wojennym, jeśli odmówią wykonania rozkazów i udziału w walkach. (PAP)

zab/ ap/

1641 1555 1363 1280 1026 arch.

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)