W odpowiedzi na falę sunnickich demonstracji władze Iraku nakazały w czwartek wypuszczenie z aresztu 11 kobiet, na których ciążą zarzuty kryminalne i zaapelowały o przeniesienie innych kobiet do zakładów karnych w ich rodzinnych prowincjach.
Rzecznik ministerstwa sprawiedliwości Haider al-Sadi oświadczył, że rodziny zwolnionych kobiet mają wpłacić za nie kaucje. Dodał, że z więzienia w Bagdadzie do zakładów karnych w prowincjach Anbar, Salah Ad-Din i Niniwa przeniesionych zostanie 13 kobiet, skazanych już za przestępstwa kryminalne.
Dzień wcześniej po negocjacjach z przedstawicielami protestujących od dwóch tygodniu sunnitów premier Nuri al-Maliki powiedział, że poprosił władze sądownicze, by przyspieszyły prace nad sprawami zatrzymanych kobiet i podkreślił, że utworzono specjalny komitet, by rozwiązać problem kobiet pozostających w więzieniach.
Jest to odpowiedź na jeden z głównych postulatów sunnitów protestujących przeciwko zdominowanemu przez szyitów rządowi Malikiego.
Jak pisze agencja dpa, w konserwatywnym islamskim społeczeństwie więzienie kobiet budzi szczególne oburzenie. Sunnicki duchowny Chaled al-Mulah, który uczestniczył w negocjacja pomiędzy rządem a protestującymi, szacuje, że w irackich więzieniach przebywa 920 kobiet z czego 700 można by z nich zwolnić.
Protesty w kilku prowincjach zaczęły się po aresztowaniu ochroniarzy ministra finansów Rafiego al-Isawiego, jednej z głównych sunnickich postaci w rządzie.
Do aresztowania doszło tuż po tym, jak umiarkowany prezydent Dżalal Talabani, który wcześniej doznał udaru, wyjechał do Niemiec na leczenie. Reprezentujący mniejszość kurdyjską 79-letni Talabani uważany jest za osobę stabilizująca skomplikowaną sytuację etniczną w Iraku.
Nie wiadomo, czy uwolnienie kobiet usatysfakcjonuje demonstrujących. Protesty mają głębsze przyczyny - sunnici uważają, że są dyskryminowani przez rząd Malikiego. Zarzucają mu, że ulega wpływom sąsiedniego, szyickiego, Iranu oraz że próbuje zgromadzić w swoich rękach całą władzę w kraju.
Twierdzą też, że jego rząd wykorzystuje walkę z terroryzmem jako pretekst do przetrzymywania w więzieniach niewinnych sunnitów, którzy często muszą czekać na wyroki wiele lat. Na emigracji w Turcji przebywa na przykład wiceprezydent kraju, sunnita, Tarik al-Haszimi. Wydano na niego wyrok za kierowanie szwadronami śmierci. Jego zdaniem zarzuty motywowane są politycznie.
Poparcie dla protestujących wyraził też szyicki radykalny duchowny Muktada al-Sadr, dodając, że Irak nie jest odporny na zmiany, które następują w całym regionie. "Mówiłem już: arabska wiosna nadchodzi i iracka wiosna też nadejdzie" - przekonywał na konferencji w Nadżafie.(PAP)
keb/ kar/
12930500 12931276