Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Irakijczycy podzieleni w ocenie szans nowego rządu

0
Podziel się:

Oceniając w sobotę szanse nowego rządu w
walce z rebelią i przemocą na tle wyznaniowym, Irakijczycy byli
rozdarci między nadzieją i pesymizmem.

Oceniając w sobotę szanse nowego rządu w walce z rebelią i przemocą na tle wyznaniowym, Irakijczycy byli rozdarci między nadzieją i pesymizmem.

"Na zmiany w życiu kraju czekamy od upadku reżimu Saddama w 2003 roku, ale stan bezpieczeństwa zmienił się ze złego na bardzo zły" - powiedziała 52-letnia Zakija Nasir z Amary, miasta na południu Iraku. Jej mąż był żołnierzem i zginął na wojnie z Iranem w latach 80.

Parlament zatwierdził w sobotę na specjalnym posiedzeniu w Bagdadzie skład rządu premiera Nuriego al-Malikiego i jego program. Jednak rebelianci nie złożyli broni, nie ustały też skrytobójcze mordy na tle wyznaniowym; w sobotę rano w zamachach i innych atakach zginęło w Iraku co najmniej 27 osób, a 68 zostało rannych.

Maliki nie zdołał też uzgodnić z ugrupowaniami w parlamencie obsady trzech kierowniczych stanowisk w resortach siłowych: szefów MSW, obrony i bezpieczeństwa. Sam stanął na razie na czele MSW, obowiązki ministra obrony powierzył tymczasowo wicepremierowi Salamowi az-Zubaji, arabskiemu sunnicie, a ministra bezpieczeństwa narodowego kurdyjskiemu wicepremierowi Barhamowi Salehowi.

Dla wielu Irakijczyków trudności ze znalezieniem kompromisowych kandydatów na te stanowiska pokazują, jak silne stały się napięcia na tle wyznaniowym i wzajemna nieufność.

Issam ar-Rawi, przewodniczący Stowarzyszenia Profesorów Uniwersytetów w Bagdadzie, powiedział, że rząd złożony z przedstawicieli szyitów, arabskich sunnitów i Kurdów odniesie sukces tylko wtedy, gdy Irakijczycy zdołają odsunąć na bok podziały religijne i etniczne.

"Mamy pewne zastrzeżenia - powiedział Rawi. - Ministrowie muszą zapomnieć o swych powiązaniach wyznaniowych i frakcyjnych i służyć wyłącznie krajowi".

Uzgodnienie składu gabinetu Malikiego, pierwszego stałego rządu irackiego od upadku Saddama Husajna wiosną 2003 roku trwało aż kilka miesięcy - wybory do parlamentu odbyły się 15 grudnia.

Fuad Ali Kadum, 42-letni inżynier pracujący w elektrowni w Bagdadzie, uważa, że nowy rząd stanowi "prawdziwy początek nowego Iraku".

"Od nazwisk ważniejsze jest to, co ci ludzie potrafią zrobić, by poprawić nasze warunki życia" - powiedział Kadum. Iracka infrastruktura wciąż odczuwa skutki wojny i jest nieustannie celem ataków sabotażowych; w rezultacie w wielu irackich domach często nie ma prądu i zdrowej wody pitnej.

Stany Zjednoczone mają nadzieję, że rząd jedności narodowej zdoła poskromić przemoc i utorować drogę do wycofania części wojsk amerykańskich jeszcze przed listopadowymi wyborami do Kongresu USA.

Wielu Irakijczyków też oczekuje dnia, kiedy iracka armia i policja przejmą od wojsk koalicyjnych odpowiedzialność za bezpieczeństwo kraju.

"Powstanie nowego rządu jest radosnym wydarzeniem - powiedział 31- letni student Sawsan Jalman, iracki Turkmen. - Jednak rząd musi załatwić podstawowe sprawy, w szczególności pokonać terrorystów oraz inne zbrojne grupy i zapewnić bezpieczeństwo".

Na razie cel ten wydaje się odległy. W sobotę zamachowcy samobójcy zdetonowali bomby samochodowe w Bagdadzie i Mosulu. W Bagdadzie terroryści ukryli bombę w papierowej torbie i podłożyli ją w na przystanku autobusowym w szyickiej części miasta. Zginęło 19 osób, a 58 zostało rannych.

"Jestem pesymistą - powiedział w sobotę Sajed Mohammed, 44-letni były żołnierz, mieszkający w Amarze. - Im [politykom] chodzi tylko o własny interes". (PAP)

xp/ ap/

2344

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)