Protesty opozycji, które wybuchły w Iranie po wyborach prezydenckich z 12 czerwca, zaowocowały początkiem zmian w tym kraju. Opinię tę wyraził we wtorek rzecznik Białego Domu Robert Gibbs.
"W Iranie widzieliśmy początki zmian" - powiedział on w programie "Today" w telewizji NBC.
Od 13 czerwca trwają w Teheranie protesty opozycji, która nie zgadza się z wynikami wyborów prezydenckich, wygranych - według oficjalnych danych - przez ubiegającego się o reelekcję Mahmuda Ahmadineżada. Wydarzenia te oceniane są przez obserwatorów jako najgłębsze niepokoje społeczne w Iranie od czasu rewolucji islamskiej z 1979 roku.
Rządy krajów europejskich ostro skrytykowały w ostatnich dniach władze w Teheranie za tłumienie przemocą protestów. Natomiast prezydent USA Barack Obama stara się uniknąć wrażenia, że USA mieszają się w sprawy Iranu. Twardsze stanowisko zajął Kongres USA, którego Izba Reprezentantów przyjęła specjalną rezolucję krytykującą Iran.
Gibbs powiedział we wtorek, że Obama nie poprze takich ewentualnych akcji protestacyjnych w Iranie, jak strajk generalny.
Oczekuje się, że prezydent USA wypowie się o wydarzeniach w Teheranie trakcie konferencji prasowej zapowiedzianej na wtorek, na godz. 18.30 (czasu polskiego). (PAP)
awl/ ro/
4292144