Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Iran: Musawi: Aresztowania nie zakończą protestów

0
Podziel się:

Przywódca irańskiej opozycji Mir-Hosejn Musawi oświadczył w
środę, że aresztowania uczestników protestów przeciwko reelekcji prezydenta Mahmuda Ahmadineżada
nie powstrzymają dalszych wystąpień.

Przywódca irańskiej opozycji Mir-Hosejn Musawi oświadczył w środę, że aresztowania uczestników protestów przeciwko reelekcji prezydenta Mahmuda Ahmadineżada nie powstrzymają dalszych wystąpień.

"W następstwie wyborów widziałem narodziny silnej narodowej świadomości, która skupia różne grupy społeczne" - napisał Musawi na swojej stronie internetowej, Ghalamnews.

Kilka godzin wcześniej w parlamencie odbyło się zaprzysiężenie Ahmadineżada na drugą kadencję. Uroczystość została zbojkotowana przez opozycję, a policja rozpędziła setki przeciwników prezydenta zebranych przed gmachem parlamentu. Użyto gazów łzawiących. Policja aresztowała co najmniej 10 uczestników protestu - poinformowali świadkowie.

"Niektórzy myśleli, że aresztowanie ludzi, uważanych za przywódców protestów, rozwiąże problem. Ale prawda jest taka, że wystąpienia trwają w kraju i pokazują, że aresztowania są bezskuteczne" - dodał Musawi, który był głównym rywalem Ahmadineżada w wyborach 12 czerwca. Opozycja uważa, że głosowanie zostało sfałszowane.

Musawi podkreślił ponadto, że ruch opozycji nie ma żadnych związków z zagranicą, co zarzucały mu władze w Teheranie.

Z uznaniem o irańskiej opozycji wypowiedziała się w środę amerykańska sekretarz stanu Hillary Clinton. "Doceniamy i podziwiamy nieprzerwany opór i wysiłki podejmowane przez reformatorów, żeby doprowadzić do zmian, na które naród irański zasługuje" - powiedziała Clinton. Zaznaczyła, że po zaprzysiężeniu Ahmadineżada, który przez Waszyngton "zostanie uznany jako prezydent", polityka USA wobec Iranu zostanie taka sama.

We wtorek Biały Dom nazwał Ahmadineżada "wybranym przywódcą" Iranu. Dzień później jednak rzecznik Białego Domu Robert Gibbs oświadczył, że źle się wyraził, a Waszyngton pozostawia Irańczykom decyzję, czy czerwcowe wybory były sprawiedliwe.

Ani prezydent USA Barack Obama, ani przywódcy Francji, W. Brytanii, Włoch i Niemiec nie przesłali Ahmadineżadowi gratulacji.

Irański prezydent mówił wcześniej w środę, że jego kraj "dąży do międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa". "Ale ponieważ chcemy tego dla całej ludzkości, sprzeciwiamy się niesprawiedliwości, agresji i arogancji niektórych krajów" - oświadczył. (PAP)

ksaj/ ap/

4527363 4526995 4526989 4526797

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)