Rodzina Gilada Szalita opuściła w środę namiot pod rezydencją premiera Izraela w Jerozolimie, w którym protestowała od ponad roku, żądając uwolnienia przetrzymywanego w niewoli Hamasu izraelskiego żołnierza.
Matka i ojciec Szalita pojechali do swego domu w Micpe Hila w Galilei, na północy Izraela, by tam powitać rozpoczynające się w środę żydowskie święto Sukkot (święto szałasów, namiotów), ustanowione na pamiątkę biblijnej ucieczki Żydów z Egiptu. Trwa ono cały tydzień.
Na miejscu Szalitów witali sąsiedzi oraz aktywiści uczestniczący w kampanii na rzecz uwolnienia izraelskiego żołnierza porwanego przez bojowników Hamasu w czerwcu 2006 roku i przetrzymywanego od tego czasu w Strefie Gazy.
Powrót rodziców Szalita do domu stał się możliwy po tym, gdy we wtorek Izrael niespodziewanie zawarł porozumienie z Hamasem, które zakłada uwolnienie Szalita - w zamian za wypuszczenie ponad tysiąca palestyńskich więźniów z izraelskich zakładów karnych. Ma do tego dojść w ciągu kilku najbliższych dni.
Przed powrotem do domu Noam i Awiwa Szalit spotkali się z prezydentem Izraela Szimonem Peresem. Zarówno Szalitowie, jak i Peres wyrazili wdzięczność Egiptowi, Niemcom i Turcji za wysiłki na rzecz porozumienia z Hamasem w sprawie uwolnienia żołnierza. Noam Szalit dziękował też rządowi Izraela, premierowi Benjaminowi Netanjahu oraz prezydentowi Francji Nicolasowi Sarkozy'emu, który lobbował za wypuszczeniem żołnierza, mającego również francuskie obywatelstwo.
Peres podkreślił przy tym, że zaakceptowanie porozumienia nie będzie łatwe dla rodzin ofiar terroru - ponieważ wśród wypuszczonych z więzień mają być również Palestyńczycy skazani za dokonywanie ataków na Izraelczyków.
W Izraelu nie brak głosów, że fetowana umowa o uwolnieniu Szalita została zawarta pod naciskiem opinii publicznej i mediów, ale jest błędem władz w Jerozolimie, ponieważ zwiększy ryzyko kolejnych zamachów i śmierci setek ludzi.
Z Tel Awiwu Juliusz Urbanowicz (PAP)
ju/ mc/
