Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

J.Kaczyński o expose Tuska: pacyfikacja, petryfikacja i restauracja

0
Podziel się:

"Pacyfikacja, petryfikacja i restauracja" - tak
program rządu Donalda Tuska podsumował były premier, prezes PiS
Jarosław Kaczyński. Ocenił, że wraz z rządami koalicji PO-PSL
"wracają lata 90". Zapowiedział, że posłowie PiS zagłosują
przeciwko udzieleniu rządowi Tuska wotum zaufania.

"Pacyfikacja, petryfikacja i restauracja" - tak program rządu Donalda Tuska podsumował były premier, prezes PiS Jarosław Kaczyński. Ocenił, że wraz z rządami koalicji PO-PSL "wracają lata 90". Zapowiedział, że posłowie PiS zagłosują przeciwko udzieleniu rządowi Tuska wotum zaufania.

Podczas debaty w Sejmie nad expose szefa rządu J.Kaczyński przyznał, że w programie Tuska "jest bardzo dużo dobrych pomysłów, które mogą wyzwolić pewną społeczną energię", ale - jak dodał - "zamysł petryfikacyjny" powoduje, że mamy do czynienia z "restauracją przedrywinowskiego systemu".

"Jeżeli w paru słowach ująć - nie ten deklarowany, ale ten, który wynika z analizy - program rządu, będzie to pacyfikacja, petryfikacja i restauracja, PPR, a reszta jest cudem" - powiedział J.Kaczyński.

Przekonywał, że rządząca koalicja to w zasadzie "trójkąt", czyli koalicja także z LiD-em. "Wszystkie decyzje, które zapadały w Sejmie, wyraźnie to pokazują" - powiedział prezes PiS i dodał, że "nie ma co się z tego wykręcać".

Jest też prawdopodobne - mówił b.premier - że nowa koalicja to koalicja z "Gazetą Wyborczą". W jego ocenie, jest to jeden z elementów "powrotu do lat 90-tych".

J.Kaczyński - jak mówił - liczył, że w expose "znajdzie więcej elementów wynikających z obecności w koalicji PSL". Dodał, że wicepremiera, prezesa PSL Waldemara Pawlaka "zna jako człowieka, który ma dużą praktyczną wiedzę o gospodarce", ale - jego zdaniem - nie przełożyło się to na expose.

Według Kaczyńskiego, Tusk to "jedyny znaczący polityk, który swego czasu, 16 lat temu, był gotów publicznie stwierdzić, że jest gotów poświęcić wartości demokratyczne na rzecz transformacji".

"Ktoś może powiedzieć - błędy młodości, historia, do której nie warto wracać. Ale jeżeli zanalizować wszystko, co jest proponowane, to mamy do czynienia z próbą wzmocnienia procesów, które zaczęły się kilkanaście lat temu, a z drugiej strony z próbami, które co najmniej pod znakiem zapytania stawiają to, czy polska demokracja nie stanie się znów - jak to było dziesięć czy kilkanaście lat temu - wysoce ułomna" - mówił były premier.

Analizując skład nowego rządu prezes PiS pytał, czy szef MSWiA Grzegorz Schetyna "jest jak żona Cezara". Podkreślał przy tym, że są "takie miejsca w rządzie", gdzie minister powinien być właśnie "jak żona Cezara".

"Jeszcze Grzegorz Schetyna, działacz NZS, z ładną przeszłością (...) niech już pozostanie, ale otoczenie, wszyscy ludzie z AWS-u, z +tomaszewszczyzny+, którzy się tu pojawili, to jest niestety naprawdę poważny problem, to jest też zapowiedź czegoś skrajnie, ale to skrajnie niedobrego" - mówił.

"Trzeba będzie tu zadawać bardzo wiele pytań, także niektórym generałom, którzy wracają na kierownicze stanowiska" - dodał były premier.

"Jest także pytanie, czy pan minister Aleksander Grad, bądź co bądź biznesmen (...), czy jest rzeczywiście właściwą osobą, jeśli chodzi o ministerstwo skarbu państwa? (...) Czy jeśli chodzi o ministerstwo sportu, Euro2012, sława ministra Drzewieckiego (...) jest dobrą gwarancją dla wypełniania tej funkcji? - pytał.

Odnosząc się do osoby szefa resortu sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego, J.Kaczyński podkreślił, że "jest coś takiego, co można określić jako semiotyka polityczna", a - jak zaznaczył - "semiotyka to nauka o znakach".

"Są ludzie-znaki. Nie chodzi o to, że profesor jest adwokatem (...), ale o to, że jest ekspertem, który stwierdził, że (Ryszard) Krauze jest niewinny, jest adwokatem (Henryka) Stokłosy, jest adwokatem w sprawie weksli, krótko mówiąc jest człowiekiem, który pozostaje w sytuacji konfliktu interesów" - mówił prezes PiS.

J.Kaczyński odniósł się też do osoby ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego. "Pan minister, który już dziś w Brukseli idzie na różnego rodzaju ustępstwa, jest dobrym ministrem, pomijając te wszystkie zastrzeżenia, o których mówić już nie będę?" - pytał były premier.

Kaczyński zauważył, że - jak wynika z expose - sprawa planów budowy w Polsce elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej ma być "w jakiejś mierze umiędzynarodowiona, że chcemy podjąć bezpośrednie rozmowy z Moskwą w sprawie mięsa, czyli nie chcemy, by dalej prowadziła to UE".

"Rozgrywka o mięso nie jest rozgrywką o ważny skądinąd element naszego eksportu, ale to jest rozgrywka o to, czy Polska z punktu widzenia Rosji ma być pełnoprawnym członkiem UE, czy też nie" - powiedział Kaczyński.

Jak mówił, choć w programie PO jest szereg pomysłów niekiedy dobrych, albo co najmniej godnych rozważenia, to są także sprawy, które wyraźnie niepokoją - m.in. brak rozwiązań, które dotyczyłyby dywersyfikacji dostaw energetycznych.

Były premier uważa także, że nowy rząd zamierza "pod hasłami neutralności" podporządkować media publiczne korporacjom. Jeśli tak się stanie - ocenił J.Kaczyński - "pluralizm w mediach spadnie praktycznie do poziomy zerowego".

Lider PiS przestrzegał ponadto przed umocnieniem korporacjonizmu i zaapelował do PO o odrzucenie "raz na zawsze" polityki transakcyjnej. "Nie można stosować metody mieszania spraw o ekonomicznych, biznesowych ze sprawami o charakterze publicznym, politycznym" - mówił.

Wielokrotnie nawiązywał także do wątku "powrotu lat 90-tych". "Mamy do czynienia z głęboką troską PO o wojskowe służby informacyjne, z zapowiedziami zmiany szefa CBA, z niepodjęciem decyzji o aresztowaniu pani (Beaty) Sawickiej, chociaż oskarżony o to samo przestępstwo siedzi" - wymieniał.

Zarzucił Tuskowi stosowanie groźby karalnej wobec historyków, którzy zamierzają wydać książkę - według J.Kaczyńskiego - najwyraźniej dla Tuska "niewygodną" oraz godzenie w zasadę wolności słowa i nauki. Jak mówił lider PiS, Tusk stosuje "dyferencjację uprawnień obywatelskich" i używa języka "czysto PRL- owskiego".

Kilkanaście dni temu "Rzeczpospolita" napisała, że "tajemniczy emisariusz" Tuska miał przekonywać prezesa IPN Janusza Kurtykę, by ten wstrzymał publikację książki o kontaktach Lecha Wałęsy z SB. Tusk określił tę informację jako "nieprawdziwą" i "absolutnie skandaliczną".

"Tacy ludzie, którzy usiłują niszczyć autorytet Polski i życia publicznego w Polsce wewnątrz i za granicą zostaną z tego bezlitośnie rozliczeni. Takich rzeczy nie wolno robić" - powiedział wówczas Tusk odnosząc się do sprawy w rozmowie z dziennikarzami.

Tuż po publikacji w "Rzeczpospolitej" rzecznik IPN Andrzej Arseniuk oświadczył, że nie było żadnych nacisków z żadnej strony w sprawie jakiejkolwiek publikacji IPN.

W debacie J.Kaczyński ocenił ponadto - odnosząc się do kontrowersji wokół łączenia przez posła PiS Jana Ołdakowskiego mandatu z funkcją dyrektora Muzeum Warszawskiego - że PO dokonała "próby przejęcia Muzeum Powstania Warszawskiego".

"To wszystko razem tworzy pewien nastrój, pewną sytuację, gdzie można mówić już nie tylko o powrocie do lat 90-tych, ale także o planach odnoszących się do warunku tego powrotu" - podkreślił J.Kaczyński.

Według niego, "warunkiem" tego powrotu jest "pacyfikacja - w dwóch tego słowa znaczeniach: po pierwsze odnosząca się do działań, które były wymierzone w ludzi z establishmentu, którzy złamali prawo; a po drugie odnosząca się do tych, którzy odważyli się na ten establishment podnieść rękę".

Według prezesa PiS, "odpowiedzialna opozycja powinna dobrze życzyć Polsce", a to oznacza, że również "w jakiejś mierze dobrze życzyć rządowi". Jednak przede wszystkim - mówił lider PiS - opozycja powinna zajmować "pozycję krytyczną".

"Chcemy być życzliwi wobec tego rządu, bo chcemy być życzliwi wobec Polski" - deklarował b.premier. Podkreślił, że opozycja w państwie demokratycznym jest potrzebna i "musi zajmować pozycję krytyczną".

J.Kaczyński powiedział też, że szczerze życzy Polsce, aby "cud" zapowiadany przez PO się ziścił.

Ocenił też, że "przesłanie" nowego rządu jest "w oczywisty sposób słuszne". Jak powiedział, jego partia przesłanie to przyjmuje i zgadza się z tym, że trzeba skończyć z wojną polityczną w Polsce.

Jednak - jak przekonywał b.premier - aby to się udało, trzeba "odnieść się do prawdy". Dodał, że gdy PiS w 2005 roku wygrał wybory, stał się przedmiotem "niesłychanie agresywnego ataku", który trwał dwa lata.

W ocenie Jarosława Kaczyńskiego, atak ten "tworzył nadrzeczywistość", a to - uważa były premier - przyczyniło się do zwycięstwa PO w październikowych wyborach.

"Warto o tym pamiętać" - powiedział J.Kaczyński. Dodał, że warto też pamiętać o metodzie, jaka była stosowana przez ostatnie dwa lata. Metodzie - jak mówił - działania w myśl zasady, że "ktoś kogoś bije i jednocześnie woła +na pomoc+".

Prezes PiS podkreślił też, że z piątkowym expose Tuska wiąże się "poważny zawód". Jak mówił - nawiązując do słów Władysława Bartoszewskiego dla "Dziennika" - w ciągu ostatnich tygodni padły w życiu publicznym słowa "o podziale społeczeństwa na bydło i niebydło". W ocenie J.Kaczyńskiego, "żaden życiorys, nawet najpiękniejszy, nie daje prawa do tego rodzaju sformułowań".

J.Kaczyński dodał, że PiS reprezentuje pięć milionów wyborców, którzy - według tego nazewnictwa - znaleźli się po stronie "bydła". Jak podkreślił, liczył, że Tusk, mimo iż nie były to jego słowa, "znajdzie w sobie siłę, by za słowa swego mentora przeprosić". Jednak - dodał prezes PiS - tak się nie stało. (PAP)

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)