Nie pozuję na uciśnioną niewinność - mówił gen. Wojciech Jaruzelski, składając wyjaśnienia przed Sądem Okręgowym w Warszawie.
Zarzucił pionowi śledczemu IPN, że zdezawuował ustalenia sejmowej komisji odpowiedzialności konstytucyjnej, która w latach 90. uznała, że wprowadzając stan wojenny, działał w stanie wyższej konieczności.
Dodał, że materiały zebrane przez komisję były o wiele bardziej obszerne od aktu oskarżenia, który pomija wiele dowodów oraz nie bierze pod uwagę działań "Solidarności" z 1981 r. "Chodzi mi o szersze spojrzenie, o obraz pogłębiony i obiektywny" - dodał. Podkreślił, że chciałby "by historia nie dzieliła Polaków".
Zwracając uwagę na słowa prokuratora IPN, że zarzuty przedawnią się w 2020 r., Jaruzelski powiedział, iż "nie wie, kto z nas doczeka końca tego procesu". Dodał, że "optymistyczną perspektywę", którą rysuje prokurator, on sam odbiera żartobliwie.
Wiele miejsca oskarżony poświęcił okrągłemu stołowi z 1989 r. Przywołał słowa Ludwika Dorna z 2005 r.: "komuniści całowaliby nas po rękach za to, że nie wiesza się ich na latarniach". "Ile byłoby tych latarń i tych rąk?" - spytał retorycznie.(PAP)
sta/ wkr/ jra/