Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Jean-Louis Trintignant: Georges w "Miłości" to była rola dla mnie

0
Podziel się:

Jean-Louis Trintignant, jeden z najwybitniejszych francuskich aktorów, po
latach nieobecności w kinie, wraca na duży ekran w nagrodzonej Złotą Palmą w Cannes "Miłości"
Michaela Hanekego. "Ta rola była dla mnie" - przyznaje 81-letni aktor.

Jean-Louis Trintignant, jeden z najwybitniejszych francuskich aktorów, po latach nieobecności w kinie, wraca na duży ekran w nagrodzonej Złotą Palmą w Cannes "Miłości" Michaela Hanekego. "Ta rola była dla mnie" - przyznaje 81-letni aktor.

To, że Jean-Louis Trintignant zagrał w "Miłości", 11 filmie długometrażowym austriackiego reżysera Michaela Hanekego nie jest przypadkiem, ani trafnym wyborem reżysera podczas przesłuchania, jak stało się w przypadku towarzyszącej mu na ekranie Emmanuelle Riva (w roli Anne). Podczas poniedziałkowego pokazu przedpremierowego "Miłości" w Cinematheque Francaise w Paryżu reżyser przyznał, że film pisał z myślą o Jean-Louisie Trintignant. I nie przyjmował do wiadomości, że aktor mógłby się na rolę Georgesa nie zgodzić.

Bohaterowie "Miłości", Georges (Trintignant) i Anne (Riva), to małżeństwo muzyków w podeszłym wieku. Ich córka Eva (Isabelle Huppert) mieszka z rodziną za granicą. Pewnego dnia Anne przechodzi silny atak, w wyniku którego jej stan zdrowia dramatycznie się pogarsza, a więzy uczuciowe łączące parę zostają wystawione na ciężką próbę.

Sam Trintignant opowiadał o swojej pracy z reżyserem podczas dialogu z publicznością zorganizowanego w Cinematheque Francaise, w ramach trwającej tam retrospektywy filmów z udziałem Trintignant.

"Praca z Hanekem jest moim najpiękniejszym filmowym spotkaniem. Uważam, że to najważniejszy żyjący reżyser" - powiedział Trintignant.

"Zobaczyłem jego film +Ukryte+, który wywarł na mnie olbrzymie wrażenie. Od lat nie grałem w kinie, ale powiedziałem znajomym, że gdyby taki reżyser, jak Haneke zaproponował mi rolę, na pewno bym nie odmówił. Sześć miesięcy później zaproponował, żebym zagrał w jego filmie. Nie sądzę, żeby sprowokowały to moje słowa. Myślę, że się tak stało, bo na potrzeby tej postaci chciał kogoś, takiego jak ja. Zgodziłem się" - zdradził aktor.

Entuzjazm Trintignant opadł jednak po przeczytaniu scenariusza.

"Wystraszyłem się bardzo, ta historia była tak smutna na papierze, że nie chciałem tego zagrać. Podziękowałem Hanekemu za scenariusz i powiedziałem, że cieszę się, że to przeczytałem, bo wiem, że na pewno na jego film nie pójdę do kina" - tłumaczył Trintignant, dodając, że ani Haneke, ani paryska producentka filmu Margaret Menegoz z Films du Losange nie dawali za wygraną.

"Był to okres, w którym nie czułem się dobrze ani psychicznie, ani fizycznie. Powiedziałem Menegoz, że mam gdzieś filmy i wolałbym się zabić. Margaret odpowiedziała na to, że to bardzo interesujące i że chętnie pomoże mi w samobójstwie, ale po nakręceniu filmu. Kiedy ostateczna wersja była gotowa, wróciła do mnie i zapytała, +to co, jak się przygotowuje samobójstwo?+, na co ja odpowiedziałem, że może jednak trochę poczekamy" - dodał aktor, z właściwym sobie humorem.

Nie trudno się dziwić, że w wieku 81 lat Trintignant pozwala sobie na szczerość do bólu i nie zważa na jakąkolwiek poprawność. Nie tylko prowokował, jak wtedy kiedy opowiadał, że na planie "Konformisty" Bertolucciego, którego kręcił w bardzo trudnych chwilach, tuż po śmierci swej 9-miesięcznej córeczki Pauline, w grze pomagały mu jointy wręczane przez reżysera. Czy kiedy wytykał z humorem prezesowi Cinematheque Francaise, reżyserowi Coście Gavrasowi, że wiedział o tym, że ten ostatni był kochankiem jego żony.

Poruszał także trudne tematy śmierci swych córek - wspomnianej już Pauline, w roku 1970 i Marie, która zmarła w roku 2003 w wyniku pobicia przez swego kochanka, lidera Noir Desir, Bertranda Cantat. Wreszcie, nie boi się wyznać, że po nakręceniu 130 filmów, w tym u Vadima, Leloucha, Chabrola, Truffauta, Gavrasa, Scoli, Zurliniego, Kieślowskiego, a ostatnio u Hanekego, nie ma już sobie w kinie nic do udowodnienia.

"Nie chcę grać już w kinie, kino to piękna konserwa, ale konserwa. To nie to samo, co teatr, gdzie co wieczór aktor ma miejsce na zaproponowanie czegoś nowego. Chciałbym być teraz bardziej obecny w teatrze" - wyznał Trintignant w Cinematheque Francaise, nie zważając na tłumy otaczających go kinomanów.

"No chyba, że znajdzie się dla mnie mała rólka w następnym filmie Michaela Hanekego" - dodał z przekorą.

"Miłość" Michaela Hanekego, z Jean-Louisem Trintignant, Emmanuelle Riva i Isabelle Huppert trafi do polskich kin 2 listopada. Dystrybutorem "Miłości" w Polsce jest Gutek Film.

Z Paryża Ewa Wohn (PAP)

ewo/ mlu/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)