Przesłuchiwany we wtorek przed warszawkim sądem okręgowym Stanisław Kania potwierdził, że Wojciech Jaruzelski wydając 15 grudnia 1970 r. tzw. bezpieczniki do zgody Władysława Gomułki na użycie broni na Wybrzeżu, uczestniczył w procesie decyzyjnym w tej sprawie - ale jego decyzja łagodziła skutki użycia broni.
Kania w grudniu 1970 r. kierował wydziałem administracyjnym Komitetu Centralnego PZPR i otrzymywał wtedy raporty z MSW i od wojska na temat zajść w Gdańsku, Gdyni, Szczecinie i Elblągu. Uczestniczył też w spotkaniu 15 grudnia u Gomułki, który - jak powiedział świadek we wtorek - "przyszedł na spotkanie z przygotowaną formułą decyzji, nie było nad nią dyskusji czy rozważań".
Według świadka Jaruzelski (wówczas członek KC PZPR i minister obrony) sformułował dla wojska tzw. bezpieczniki (mówiące m.in., że wojsko ma wspierać milicję a nie na odwrót, że nie wolno strzelać z broni maszynowej itp.). "Chodziło o łagodzenie skutków użycia broni" - podkreślił. Prokurator Bogdan Szegda dopytywał: "czy więc generał Jaruzelski uczestniczył w procesie decyzyjnym?". - Jeśli obecność na spotkaniu można tak rozumieć, to uczestniczył, podobnie jak ja - odparł świadek.
W procesie o sprawstwo kierownicze masakry robotników na Wybrzeżu w grudniu 1970 r. oskarżony jest Jaruzelski, b. wicepremier Stanisław Kociołek, gen. Tadeusz Tuczapski (b. wiceminister obrony) oraz oficerowie wojska: Mirosław Wiekiera i Bolesław Fałdasz. (PAP)
wkt/ itm/