Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Kara w zawieszeniu dla b. zastępcy szefa policji z Kazimierzy Wlk.

0
Podziel się:

Zdrój (PAP) - Na karę 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata i 5
tys. zł grzywny skazał we wtorek Sąd Rejonowy w Busku-Zdroju b. zastępcę komendanta policji w
Kazimierzy Wielkiej Waldemara Szymańskiego, oskarżonego o niedopełnienie obowiązków i działanie na
szkodę pożytku publicznego.

Zdrój (PAP) - Na karę 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata i 5 tys. zł grzywny skazał we wtorek Sąd Rejonowy w Busku-Zdroju b. zastępcę komendanta policji w Kazimierzy Wielkiej Waldemara Szymańskiego, oskarżonego o niedopełnienie obowiązków i działanie na szkodę pożytku publicznego.

Sprawa ma związek z zatrzymaniem w październiku 2008 roku przez policję drogową starosty kazimierskiego Jana Nowaka, który - według ustaleń innego śledztwa - prowadził auto pod wpływem alkoholu. Po incydencie media podały, że Szymański uniemożliwiał policjantom z drogówki zabranie starosty na badanie krwi. Badanie wykonano trzy godziny po zatrzymaniu.

Przewodniczący składu orzekającego Krzysztof Sutkowski powiedział w uzasadnieniu wyroku, że wina oskarżonego nie budzi wątpliwości. Zdaniem sądu działał on na szkodę interesu publicznego, bo uniemożliwił prawidłowe zbadanie stanu trzeźwości zatrzymanego starosty. Ten czyn jest przestępstwem z winy umyślnej.

Według sądu oskarżony swoim działaniem uniemożliwił funkcjonariuszom Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach przeprowadzenie - w sposób prawidłowy - badania stanu trzeźwości starosty, a później - gdy już przejął go do swojej dyspozycji - nie dopełnił obowiązku poddania go badaniu. Sędzia powiedział, że Szymański wdał się "w przepychanki" z policjantami.

Sąd podkreślił, że w przypadku badania stanu trzeźwości, istotny jest czas. "Niczym nie uzasadnione było szczególne traktowanie starosty. Prawo dla wszystkich obywateli jest jednakowe" - powiedział sędzia.

Wyrok nie jest prawomocny. Szymański powiedział dziennikarzom, że na pewno odwoła się od wyroku. Powtórzył, że jest niewinny.

Nowak i Szymański zgodzili się na podanie ich nazwisk.

Prokurator w mowie końcowej wnioskował o uznanie oskarżonego za winnego i wymierzenie mu kary dziesięciu miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata oraz grzywny w wysokości 5 tys. zł. Obrońca i oskarżony prosili o uniewinnienie.

Oskarżony nie przyznał się przed sądem do winy. Wyjaśnił, że starosta skarżył się na zachowanie policjantów z Komendy Wojewódzkiej Policji, którzy podczas zatrzymania mieli się z niego naigrywać. Szymański powiedział, że właśnie dlatego chciał przeprowadzić badanie starosty alkosensorem, w obecności innych policjantów.

Szymański nie jest już policjantem - w styczniu 2009 roku rzecznik policji świętokrzyskiej poinformował, że odszedł ze służby. Wcześniej - po ujawnieniu sprawy przez media - komendant wojewódzki odwołał Szymańskiego ze stanowiska wiceszefa kazimierskiej policji.

19 stycznia Sąd Rejonowy w Busku-Zdroju skazał starostę kazimierskiego Jana Nowaka na 3 tys. zł grzywny i roczny zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych. Sąd zakwalifikował czyn oskarżonego jako wykroczenie, a nie przestępstwo, ponieważ - jak uzasadnił - na podstawie zebranego materiału dowodowego nie zdołał dokładnie ocenić, jakie było stężenie alkoholu we krwi starosty. Wyrok nie jest prawomocny.

Starosta został zatrzymany do kontroli drogowej 12 października 2008 roku wieczorem we wsi Krzyż w gminie Czarnocin. Badania krwi wykonane trzy godziny po zatrzymaniu wykazały, że miał 0,7 promila alkoholu; tak pierwotnie napisano w zarzucie. Zdaniem biegłych w chwili zatrzymania kierowca miał od 1 do 1,3 promila; przyjęto więc najmniejszą - ze wskazanych - wartość, czyli 1 promil i zmieniono zarzut. Staroście groziło w tym przypadku do dwóch lat więzienia. Sąd stwierdził jednak, że nie można wykluczyć, iż już po zatrzymaniu, a przed badaniem, oskarżony miał możliwość napicia się sporządzonej na bazie alkoholu mikstury aptecznej, którą miał przy sobie.

Kilka dni po incydencie "Echo Dnia" poinformowało, że trzeba było "blisko trzech godzin, kilkudziesięciu telefonów i interwencji komendanta wojewódzkiego policji, a także przyjazdu szefa świętokrzyskiej +drogówki+, by staroście kazimierskiemu można było pobrać krew".(PAP)

agn/ ban/ bno/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)