Prezydent Afganistanu Hamid Karzaj oskarża oddziały NATO, które na południu kraju ostrzelały autobus zbliżający się do wojskowego konwoju o działanie* *sprzeczne z zobowiązaniami NATO.
_ - Nie da się go w żaden sposób usprawiedliwić _ - powiedział afgański prezydent, _ stanowczo potępiając _ zdarzenie, do którego doszło dziś na głównej drodze prowincji Kandahar, kiedy cywilny autobus zbliżył się do konwoju międzynarodowych sił ISAF.
Zginęły cztery osoby, w tym kobieta i dziecko. 12 spośród 18 rannych pasażerów autobusu zostało przewiezionych do wojskowego szpitala - poinformowało w komunikacie biuro gubernatora prowincji. Okoliczności, w jakich żołnierze otworzyli ogień, nie opisano.
NATO, które wyraziło _ głęboki żal _ w związku z ostrzelaniem autobusu, wdrożyło dochodzenie w tej sprawie.
Zdarzenie wywołało antyamerykańskie protesty w mieście Kandahar, w którym trzech zamachowców-samobójców zaatakowała siedzibę lokalnego biura bezpieczeństwa narodowego. Zamachowcy zostali zastrzeleni przez siły bezpieczeństwa. Rannych zostało czterech agentów wywiadu i sześciu cywili, w tym nauczyciel z pobliskiej szkoły - podał szef władz prowincji Kandahar Ahmad Wali Karzaj, który jest bratem prezydenta.
Tłum Afgańczyków zablokował główną drogę wylotową z miasta, paląc opony, skandując: _ Śmierć Ameryce _ i nawołując do obalenia prezydenta Karzaja, który pochodzi z Kandaharu.