Prezydent Afganistanu Hamid Karzaj, przebywający od poniedziałku z wizytą w USA, spotkał się we wtorek z ciepłym przyjęciem ze strony sekretarz stanu Hillary Clinton. W środę ma spotkanie z prezydentem Barackiem Obamą.
Karzaj był niedawno publicznie krytykowany przez administrację amerykańską za niedostateczną walkę z korupcją i handlem narkotykami. Obwiniano go też za słabe postępy afgańskich sił bezpieczeństwa w zwalczaniu talibów.
We wtorek Hillary Clinton podkreśliła jednak, że rząd USA darzy afgańskiego prezydenta zaufaniem, i chwaliła jego starania.
"Witam z aplauzem działania podjęte przez prezydenta na rzecz walki z korupcją" - powiedziała. Podkreśliła też, że tarcia między nim a Waszyngtonem nie przeszkodzą we współpracy.
"Niezgadzanie się w sprawach ważnych dla naszych krajów nie jest przeszkodą w osiąganiu wspólnych celów" - oświadczyła.
Obserwatorzy zauważają, że jest to wyraźna zmiana tonu w porównaniu z niedawnym okresem, kiedy rząd amerykański nazwał Karzaja "nieodpowiednim partnerem strategicznym".
Zdaniem komentatorów, publiczna krytyka prezydenta przyniosła skutek odwrotny do zamierzonego i dlatego administracja okazuje mu teraz względy. Uznała też, że w Afganistanie nie widać polityka, który mógłby go zastąpić jako sojusznik Ameryki.
W Waszyngtonie źle przyjęto fakt, że Karzaj demonstracyjnie spotkał się z prezydentem Iranu Mahmudem Ahmadineżadem, krytykował mocarstwa zachodnie i sugerował, że gotów jest sprzymierzyć się z talibami.
Niezadowolenie z Karzaja jest odbiciem frustracji USA powolnym postępem w walce wojsk amerykańskich i sił NATO z talibami. W Afganistanie przebywa już 78 000 żołnierzy USA. Obama zapowiedział, że od sierpnia przyszłego roku wojska zaczną się stamtąd wycofywać.
Tomasz Zalewski (PAP)
tzal/ mc/