Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Katowice: przedsiębiorcy i politycy przekonują do Afryki

0
Podziel się:

6 z 10 najszybciej rozwijających się krajów świata leży w Afryce; za 10 lat tamtejsza klasa średnia może być liczniejsza niż cała Europa - mówili w poniedziałek, zachęcając do zainteresowania się Afryką, uczestnicy Europejskiego Kongresu Gospodarczego (EKG)
.

W Katowicach w trakcie V Europejskiego Kongresu Gospodarczego odbyła się sesja "Go global! Świat, Europa, Afryka. Czas na nowe rozdanie".

Były minister handlu, przemysłu i sektora nieformalnego Senegalu El Hadji Malick Gakou podkreślał, że średni wzrost gospodarczy w Afryce utrzymuje się na poziomie 6 proc., ale w jednej trzeciej wynika on z wydobycia i handlu surowcami naturalnymi. Zwracał uwagę, że ze względu na specyfikę rynku surowcowego kraje afrykańskie mają niską przewidywalność przychodów z tej gałęzi gospodarki.

Jak mówił, do 2025 r. w Afryce będą mieszkały 2 mld ludzi. Podkreślał, że liczba osób pracujących jest już teraz wyższa niż tych, którzy są na utrzymaniu. "Jeżeli wzrostowi ludności nie będzie towarzyszył rozwój i industrializacja, ludzie w Afryce nie będą mieli pracy, będziemy mieli do czynienia z niestabilnością i biedą" - przewidywał.

Z drugiej strony - wskazywał - w Afryce nie ma jednak zagrożeń wynikających ze starzenia się społeczeństw, co przeżywają właśnie Europa i Japonia. Jak zaznaczył, struktura demograficzna Afryki umożliwia jej rozwój i możliwość wdrażania długoletnich programów modernizacyjnych.

Gakou mówił też, że Afryka doświadcza tzw. premii za opóźnienie, która polega na tym, że wdraża się zaawansowane technologie unikając etapu kosztownych inwestycji (np. brak etapu telefonii stacjonarnej).

Podkreślał, że realny wzrost dochodów mieszkańców Afryki w ostatniej dekadzie wyniósł 30 proc. Zwrócił uwagę na powstającą tam klasę średnią, spadek o 30 proc. śmiertelności z powodu malarii, a infekcji wirusem HIV - o 70 proc. Senegalczyk podkreślał, że wzrosły bezpośrednie inwestycje zagraniczne, które w 2002 r. wynosiły 15 mld dol., a 2012 r. 46 mld dol.

"Ludność przenosi się do miasta, od lat trwa proces urbanizacji, powstaje infrastruktura, kwitnie budownictwo mieszkaniowe, w tym osiedli dla klasy średniej" - opowiadał.

Wskazywał też na silne powiązanie kontynentu z Chinami. W ciągu ostatniej dekady wymiana handlowa tych dwóch globalnych rynków wzrosła z 11 mld dol. do 166 mld rocznie. Podkreślał, że kraje bogate w surowce mają problemy z budową nowoczesnych gospodarek ze względu na łatwe źródła dochodów z wydobycia, a każdy kryzys na rynku surowców może prowadzić do kryzysu finansów państwa.

Komisarz ds. Infrastruktury i Energetyki Unii Afrykańskiej Elham Ibrahim mówiła, że Afryka zdefiniowała swoje priorytety i chce się koncentrować na przemyśle, górnictwie, wydobyciu surowców i rolnictwie. Jak podkreślała, kraje afrykańskie nie chcą, by inne państwa robiły coś dla nich, tylko by robiły to z nimi, działały wspólnie.

Przyznała, że Afryce brakuje wykwalifikowanej kadry, zasobów finansowych, a także odpowiedniego systemu bankowego. Wskazywała jednak, że mimo tych braków jej przewagą jest konkurencyjność.

Ibrahim zwróciła uwagę, że 6 z 10 najszybciej rozwijających się krajów na świecie leży na jej kontynencie. Podkreślała, że produkcja ropy w Afryce ma zwiększać się w tempie 6 proc. rocznie, a dzięki swoim zasobom kraje afrykańskie są w stanie wytwarzać tak dużo energii, że można by ją jeszcze eksportować.

Wskazywała na projekty, które mogą być realizowane wraz z firmami z Europy. Podkreślała, że Afryce potrzeba ponad 37 tys. kilometrów nowoczesnych szos, podobną liczbę nowoczesnych tras kolejowych, tysiące kilometrów tras przesyłowych, a także elektrowni dających moc 62 gigawatów. "Szanse, możliwości rozwoju współpracy biznesowych są ogromne" - podkreśliła.

Jan Kulczyk, który w Afryce zainwestował już przed kilkoma laty, mówił, że smuci go, iż ta dyskusja odbywa się 10 lat za późno. Jego zdaniem przegapiliśmy wzrost Azji, Ameryki Południowej i teraz przegapiamy szanse, jakie daje Afryka.

Wskazywał, że Europa "doszła do muru" i dalej sama się nie może rozwijać. Dlatego - jego zdaniem - powinna mieć partnera w Afryce. Jak podkreślał, za ok. 30-40 lat w Afryce będzie ponad miliard ludzi poniżej 40. roku życia. Dziś w Afryce mieszka 305 mln osób zaliczanych do klasy średniej, a za 10 lat będzie to 600 mln. To więcej niż żyje w całej Europie - podkreślał polski inwestor.

"Ten potencjał jest ogromny. Nawet jeżeli mówimy, że w niektórych krajach afrykańskich zarabia się 60 USD miesięcznie, to nie zapominajmy, że w Polsce w 1990 r. zarabialiśmy 20 USD miesięcznie. I udało nam się, chociaż wtedy też mało kto w to wierzył i świat patrzył na nas sceptycznie" - dodał Kulczyk.

Jego zdaniem, szansą na sukces w Afryce jest podejście do niej na bazie absolutnego partnerstwa i pokazanie, że nie jesteśmy mądrzejsi. Jednocześnie należy dzielić się z Afryką naszym potencjałem - intelektualnym, ludzkim, akademickim.

"Jeżeli uda nam się przekazać Afryce, że jesteśmy nie tylko otwarci, ale także, że chcemy i potrafimy zainwestować przede wszystkim w młodzież, młode pokolenie - kształcąc, pomagając myśleć, jak zmienia się gospodarka rynkowa i jakie są jej zagrożenia () - to jest ogromna szansa" - powiedział szef rady Kulczyk Investments.

"W Polsce zawsze ryzykowaliśmy, zawsze były przeszkody, problemy; proszę mi wierzyć, one nie są w Afryce większe niż tu u nas, w Europie" - ocenił Kulczyk, według którego afrykańskie inwestycje podmiotów z Europy centralnej, choć spóźnione, mają szansę powodzenia.

"Jest jeszcze szansa z tego względu, że Polska i kraje Europy wschodniej mają niesamowitą wiedzę ekspercką dotyczącą tego, co się w tej chwili dzieje w Afryce; bo my przez ostatnie 20 lat przechodzimy to, co dzisiaj zaczyna się w Afryce" - wskazał Kulczyk, przestrzegając, że Europa nie ma prawa, by kogokolwiek w Afryce pouczać.

Zwracał uwagę na malejącą liczbę polskich placówek dyplomatycznych w Afryce. Jak zaznaczył, w krajach tam leżących potrzebny jest "parasol polityczny". Podkreślał, że nie chodzi o promowanie konkretnych firm, a pokazywanie, że przedsiębiorcy mają wsparcie swoich rządów. Jak mówił, chińskie delegacje na najwyższym szczeblu są kilkanaście razy rocznie w Afryce.

Również były prezydent Aleksander Kwaśniewski ocenił, że najgorszą rzeczą, jaką możemy robić, to zamykać placówki dyplomatyczne w Afryce. Kilka lat temu na taki ruch motywowany poszukiwaniem oszczędności zdecydował się szef MSZ Radosław Sikorski. Kwaśniewski apelował do prezydenta Bronisława Komorowskiego, by wybrał się z wizytą do Afryki.(PAP)

stk/ mki/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)