Rozwścieczeni kirgiscy demonstranci pobili w czwartek na hipodromie w Dżalalabadzie miejscowego gubernatora, który usiłował uspokoić nastroje po zamieszkach na tle etnicznym między Kirgizami a Uzbekami, w których zginęły dwie osoby, a 60 zostało rannych.
Uczestnicy demonstracji domagali się aresztowania i ukarania uzbeckich sprawców zabójstwa dwóch Kirgizów podczas środowych zajść. Pod koniec dnia rozeszli się w spokoju.
Gdy gubernator Bektur Asanow zwrócił się do tłumu, został zaatakowany przez demonstrantów. Karetka zabrała go do szpitala. Również wysłany na miejsce przez władze w Biszkeku minister obrony Ismaił Isakow nic nie wskórał i musiał się salwować ucieczką, a jego samochód został obrzucony kamieniami.
Demonstranci dali Isakowowi 24 godziny na znalezienie sprawców zabójstwa dwóch Kirgizów.
Po środowych zajściach, obawiając się dalszych zamieszek na tle etnicznym, władze wprowadziły stan wyjątkowy w Dżalalabadzie na południu kraju i w jego okolicy. Stan wyjątkowy ma obowiązywać do 1 czerwca.
Kirgizi żądają aresztowania przywódcy lokalnej mniejszości uzbeckiej Kadyrżana Batyrowa, który nawołuje do utworzenia na południu Kirgistanu uzbeckiego okręgu autonomicznego.
Mniejszość uzbecka stanowi 20-30 procent ludności na południu Kirgistanu, w całym kraju zaś ponad 14 procent.
Nowe władze Kirgistanu oskarżają stronników obalonego prezydenta Kurmanbeka Bakijewa o prowokowanie "napięć na tle etnicznym".
Bakijew opuścił Kirgistan po antyprezydenckich demonstracjach 7-8 kwietnia. Znalazł schronienie na Białorusi. W kwietniowych zajściach zginęło w Kirgistanie co najmniej 85 ludzi, gdy doszło do starć między uzbrojonymi stronnikami opozycji z siłami rządowymi, które otwarły ogień do tłumu.(PAP)
jo/ kar/
6275541 6273242