Prezydent Kirgistanu Kurmanbek Bakijew został w niedzielę zaprzysiężony na drugą 5-letnią kadencję. Wyników wyborów z 23 lipca nie uznaje opozycja, twierdząc, że doszło do masowych fałszerstw.
Jak zauważyła agencja Associated Press, w dniach poprzedzających zaprzysiężenie sporadycznie dochodziło do ulicznych wystąpień opozycji kontestującej reelekcję Bakijewa; w niedzielę jednak nie było wieców, ani demonstracji.
Nowo zaprzysiężony prezydent powiedział w przemówieniu inauguracyjnym, że w czasie pierwszej kadencji udało mu się zapewnić w kraju pokój i stabilizację.
Następnie swą reelekcję określił mianem "wygranej dla wszystkich" i wezwał naród do jedności. "Najważniejsze, że zwyciężyły zasady demokracji i idea społeczeństwa tolerancyjnego" - dodał.
Uroczystości zaprzysiężenia trwały około 40 minut. Uczestniczyli w nich kirgiscy deputowani, dyplomaci oraz prezydent sąsiedniego Kazachstanu Nursułtan Nazarbajew.
W wyborach 23 lipca Bakijew zdobył ponad 76 proc. głosów, a jego główny rywal, kandydat opozycji Ałmazbek Atambajew - prawie 9 proc. W wyniku protestów przeciwko reelekcji Bakijewa aresztowano w zeszłym tygodniu ponad 140 osób w Biszkeku i jego okolicach. Opozycjoniści byli też zatrzymywani w innych miejscach kraju; nie wiadomo jednak, ile osób dokładnie aresztowano.
Według MSW, zatrzymani zostali doprowadzeni na posterunki w celu kontroli tożsamości. Będą następnie sądzeni za zakłócanie porządku publicznego i udział w nielegalnych zgromadzeniach, za co grożą przede wszystkim kary grzywny.
Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) oceniła, że wybory w Kirgistanie nie spełniły demokratycznych standardów i zwróciła uwagę na wiele nieprawidłowości w ich przebiegu. (PAP)
cyk/ tot/
4509897, arch.