Afganistan i Pakistan obciążają się nawzajem winą za poniedziałkowe starcie na wspólnej granicy, kolejne w ostatnich dniach. Nie wiadomo jeszcze, czy były ofiary. W starciu w zeszłym tygodniu zginął afgański policjant.
W Kabulu około 3 tys. mężczyzn demonstrowało w poniedziałek poparcie dla afgańskich sił bezpieczeństwa i wrogość wobec Pakistanu.
Agencja Reuters odnotowuje, że od czasu powstania Pakistanu w 1947 roku Afganistan nigdy oficjalnie nie uznał granicy z tym krajem. Granicę ówczesnych Indii z Afganistanem brytyjskie władze kolonialne wytyczyły jeszcze w 1893 roku przez ziemie zamieszkane przez Pasztunów.
MSZ Afganistanu ostrzegło w poniedziałek, że "w razie dalszych niesprowokowanych ataków sił pakistańskich, Islamabad poniesie odpowiedzialność za wszelkie konsekwencje".
Strona afgańska twierdzi, że do poniedziałkowego starcia doszło, kiedy żołnierze pakistańscy podjęli próbę naprawienia bramy na granicy w prowincji Nangarhar, uszkodzonej podczas walk sprzed tygodnia, w których zginął afgański policjant.
Z kolei przedstawiciel władz Pakistanu oświadczył, zastrzegając sobie anonimowość, że starcie sprowokowali żołnierze afgańscy.
Rzecznik afgańskiego MSW Sedik Sedikki powiedział, że budowa bramy "na ziemi afgańskiej" jest nielegalna. Rząd w Kabulu twierdzi, że owa brama, sąsiadująca z pakistańskim posterunkiem wojskowym, znajduje się na terytorium Afganistanu.
Prezydent Afganistanu Hamid Karzaj nakazał podjęcie "natychmiastowych działań" w celu usunięcia owej bramy i innych pakistańskich instalacji wojskowych w pobliżu Linii Duranda, jak nazywa się granica od nazwiska przedstawiciela brytyjskich władz kolonialnych, który ją wytyczył.
Władze w Kabulu stoją na stanowisku, że podejmowanie jakichkolwiek działań na Linii Duranda wymaga zgody obu stron. (PAP)
az/ ap/
13745387