Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Komorowski zapowiada 50-proc. zniżkę na przejazdy dla studentów

0
Podziel się:

#
Dochodzą m.in. szersze wypowiedzi Komorowskiego i Pisalskiego
#

# Dochodzą m.in. szersze wypowiedzi Komorowskiego i Pisalskiego #

29.06. Dąbrowa Górnicza (PAP) - Kandydat PO na prezydenta Bronisław Komorowski obiecał, że w ciągu pierwszych 500 dni jego prezydentury, jeszcze przed wyborami parlamentarnymi, przywrócone zostaną 50-procentowe zniżki na przejazdy dla studentów.

"Chcę przekazać informację, chcę powiedzieć głośno w imieniu tych, którzy dziś rządzą w Polsce, że studenci, także ci, którzy często z Sosnowca, z Zagłębia, ze Śląska jadą na uczelnie w różnych miastach Polski, będą korzystali z 50-procentowej zniżki" - powiedział we wtorek podczas wiecu wyborczego w Sosnowcu kandydat PO.

Obecnie studenci do 26. roku życia - zarówno uczący się w systemie dziennym, jak i na studiach wieczorowych i zaocznych - mają prawo do 37-procentowej zniżki na przejazdy.

Marszałek Sejmu zapewniał, że nie obiecuje "gruszek na wierzbie". "Przywrócimy te 50 proc., które cofnęły poprzednie rządy. Rozłożymy to na etapy, ale przywrócimy w perspektywie 500 dni" - zapewnił, deklarując również m.in. odbudowę zniszczeń popowodziowych, początek powrotu żołnierzy z Afganistanu, rozpoczęcie we wrześniu realizacji podwyżek dla nauczycieli, gwarancję corocznych rewaloryzacji rent i emerytur, a także dalszą budowę dróg, autostrad i "orlików".

Komorowski pytał, "ile można zrobić dobrego" w czasie 5 lat pokoju politycznego. Przekonywał, że czas zakończyć historyczne spory i "zasypać rowy niechęci politycznej odziedziczone po poprzedniej epoce". "Jeśli zagłosują państwo na mnie (...) zadbam o to, by wszyscy mieli poczucie przynależności do tej samej wspólnoty, żeby nie było ludzi wykluczanych z powodu odrębnych życiorysów, różnic w poglądach politycznych. By nie ciążyła nad nami przeszłość, bo z przeszłością można także razem budować" - zapewnił Komorowski.

Zdaniem kandydata PO na prezydenta, takie sprawy jak reforma służby zdrowia czy głęboka modernizacja kraju "warte są tego, by spróbować znaleźć wspólne minimum z ludźmi o odmiennych poglądach". Komorowski zaznaczał też, że reforma służby zdrowia nie może opierać się o "dziką prywatyzację, jaka miała miejsce w okresie rządów PiS-u", a podstawowe leczenie nie może być finansowane z pieniędzy pacjenta.

Kandydat PO mówił też o tym, że solidarność i wolność, jako fundamenty społeczeństwa i państwa, "są jak stare dobre małżeństwo i nie da się ich podzielić". Dodał, że właśnie w imię wolności i solidarności zwraca się do "wszystkich wątpiących, przestraszonych, do wszystkich malkontentów, ludzi niepewnych, zastraszanych, zdezorientowanych: chodźcie z nami". Podkreślił, że ma na myśli ludzi lewicy i ludzi Jarosława Kaczyńskiego.

Przekonywał, że 4 lipca Polacy będą wybierać "Polskę zgody lub Polskę ciągłego konfliktu". "Polska jest wielkim, pięknym krajem i nie można ryzykować w imię sprawdzania w boju, jak pod Lenino, czy Jarosław Kaczyński się zmienił, czy tylko udaje" - dodał.

"Chcę być prezydentem zgody, chcę być prezydentem współpracy, chcę być prezydentem, który łączy, a nie dzieli Polaków, który zasypuje a nie wykopuje kolejne rowy niechęci, nienawiści, bo taka jest potrzeba Polski" - podkreślił Komorowski. Zaapelował, by Polacy nie "dawali się zastraszać" wskazując, że wizją zgody "między władzą państwową - rządem i prezydentem" próbują dziś straszyć "ci, którzy niedawno mieli monopol na władzę i to nie w skali jednej formacji politycznej, a w skali jednej rodziny". "Nie można straszyć Polaków wizją zgody między elementami władzy państwowej" - podkreślił kandydat PO na prezydenta.

W swoim przemówieniu marszałek odwoływał się do pochodzącego z Sosnowca Jana Kiepury, który "poruszał wyobraźnię i marzenia swego pokolenia", a także przypominał, że w Sosnowcu "biło serce polskiego niepodległościowego socjalizmu". Wspominał, że w tym mieście do liceum chodził jego ojciec - będąc pod wrażeniem jego międzywojennej nowoczesności.

Podczas spotkania wyborczego Komorowskiego w Sosnowcu popierająca w drugiej turze wyborów kandydaturę marszałka Sejmu Unia Pracy apelowała o wycofanie polskich żołnierzy z Afganistanu. Jej działacze, m.in. sekretarz generalny Grzegorz Pisalski, mieli na sobie koszulki z napisem "Stop wojnie w Afganistanie".

Przemawiający po Komorowskim Pisalski wyjaśniał, że choć naturalnym kandydatem tej partii w pierwszej turze wyborów był Grzegorz Napieralski, w drugiej turze zmierzy się "dwóch kandydatów prawicy". Zaznaczył, że choć obydwaj "nie są wymarzonymi kandydatami, różni ich wiele - przede wszystkim wizja Polski".

"Nie jesteśmy w stanie poprzeć człowieka, który dzieli społeczeństwo, () który uważa, że wysłanie polskich żołnierzy do Afganistanu jest świetnym poligonem dla naszego wojska, () który chce wsadzać ludzi do więzienia za to, że chcą mieć dzieci dzięki metodzie in vitro" - argumentował sekretarz generalny UP. "Jeżeli mamy do wyboru IV Rzeczpospolitą pełną patologii i demokratyczną Rzeczpospolitą, to wybierzmy demokratyczną Rzeczpospolitą, wybierzmy przyzwoitość" - dodał.

Odpowiadając mu Komorowski dziękował za poparcie "także ludziom o orientacji zdecydowanie lewicowej". Wskazał, że nie musi być "farbowanym lisem" i nie musi udawać, że ma inne poglądy, niż przed dwoma miesiącami. "Na tym to polega, żeby potrafić szanować odrębne poglądy, żeby potrafić ze sobą współpracować pomimo różnic" - wyjaśnił kandydat PO.(PAP)

ajg/ mtb/ la/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)