Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Konferencja o polskich Sprawiedliwych wśród Narodów Świata

0
Podziel się:

Potrzeba rzetelnych badań dotyczących Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, bo
wciąż znamy nazwiska tylko części Polaków, którzy pomagali Żydom - mówili uczestnicy
międzynarodowej konferencji, która odbyła się w poniedziałek w Krakowie.

Potrzeba rzetelnych badań dotyczących Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, bo wciąż znamy nazwiska tylko części Polaków, którzy pomagali Żydom - mówili uczestnicy międzynarodowej konferencji, która odbyła się w poniedziałek w Krakowie.

Konferencję poświęconą pamięci polskich Sprawiedliwych wśród Narodów Świata - "Ten jest z ojczyzny mojej, jest człowiekiem" - zorganizowały Instytut Studiów Strategicznych i Narodowe Centrum Kultury.

"Należy przekazywać przyszłym pokoleniom historię życia tych, dla których człowieczeństwo nie było pustym słowem, lecz wypełnionym żywą treścią zobowiązaniem" - napisał do uczestników konferencji minister kultury i dziedzictwa narodowego Bogdan Zdrojewski.

Anna Szymańska-Klich, prezes Fundacji Instytutu Studiów Strategicznych (ISS) podkreśliła, że "to, co robili Sprawiedliwi wśród Narodów Świata, było jak sadzenie wielkich dębów przyzwoitości, byśmy współcześnie mieli się na czym oprzeć". Z inicjatywy ISS w 2005 r. uruchomiony został program badawczy "Index", którego celem jest rzetelne zbadanie skali hitlerowskich represji wobec Polaków, którzy ratowali Żydów i za to zostali zamordowani, wysiedleni, stracili mienie lub doznali innych represji. Instytut wydał polską wersję księgi "Sprawiedliwych Wśród Śarodów Świata", prowadzi też zajęcia edukacyjne w szkołach.

Władysław Bartoszewski, jedyny żyjący ze współzałożycieli Rady Pomocy Żydom "Żegota" przypomniał, że kiedy w 1963 r. wyjechał do Izraela, w Instytucie Yad Vashem była tylko alejka kilkudziesięciu drzewek, a nie - jak dziś - ogród upamiętniający Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Pośród nich w październiku 1963 r. zasadzono drzewko dedykowane "Żegocie".

"W Polsce dopuszczalne było mówienie o czynach antyfaszystowskich komunistów, ale mówić o antyhitlerowskich czynach ludzi związanych lojalnością z rządem londyńskim, Armią Polską na Zachodzie, partiami polskiego podziemia, to było niewłaściwe" - przypomniał Bartoszewski.

Dodał, że w PRL-u dokumentowano m.in. cierpienia Żydów, a na drugim planie pozostawał temat pomocy dla nich. "W głowach i w sercach była gorycz, że bardzo wielu rzeczy nie można powiedzieć" - podkreślił. Jak mówił Bartoszewski, do roku 1966 takim milczeniem objęty był m.in. Jan Karski, nie wolno było nawet wymieniać jego nazwiska (Jan Karski; 1914-2000, w czasie II wojny św., w 1942 r. został oddelegowany przez polski rząd na obczyźnie, by zbadać osobiście sytuację na ziemiach polskich, w tym prześladowania Żydów; informacje o odbywającej się zagładzie Karski zawiózł w 1943 r. m.in. do Wlk. Brytanii i USA - PAP).

Bartoszewski zwrócił uwagę, że żyje coraz mniej osób, które bezpośrednio pomagały Żydom, i coraz mniej ocalonych; nie ma też kto mówić za tych, którzy ratując sąsiadów, zginęli. "Generacja tych, którzy pomagali osobiście, i tych, którym pomagano, dochodzi kresu. Dlatego tak ważne jest, co zostanie w świadomości, w wiedzy" - przekonywał Bartoszewski. "Zaczyna się powoli rozumieć, że nie można patrzeć ciągle wyłącznie w kategoriach +oboleń+ i uprzedzeń, że trzeba patrzeć w kategoriach interesów przyszłości dla obu narodów: żydowskiego w Izraelu, Żydów w świecie i dla Polaków" - zaznaczył.

"Większość Sprawiedliwych to skromni bohaterowie. Mówią: zrobiliśmy to, co należało zrobić dla drugiego człowieka" - mówił podczas konferencji ambasador Izraela w Polsce Zvi Rav-Ner. Jak zauważył, większość uhonorowanych tytułem i medalem nikomu, nawet swoim wnukom, nie opowiadało, co robili podczas wojny, ale było i tak, że nie zawsze ludzie chcieli słuchać ich historii. "Dlatego tak ważne jest dla nich, dla pamięci i dla przyszłości - nie tylko Żydów i Polaków, ale dla całego świata - by prowadzić badania" - mówił ambasador.

Jak podkreślił, nie wolno przy tym zapominać, że w krajach okupowanych przez Niemców ci, którzy ratowali Żydów, byli mniejszością . "Nie ma słów, by określić to, co robili Sprawiedliwi, ale trzeba też widzieć kontekst i to, co się działo w tych ciemnych czasach" - powiedział Rav-Ner. Przypomniał, że w Yad Vashem tytułem "Sprawiedliwych wśród Narodów Świata" uhonorowano 23 tys. osób. Największa grupa - 6209 osób - to Polacy, a druga co do wielkości - ok. 5 tys. osób - to Holendrzy.

Po II wojnie światowej w PRL-u z pamięcią o ratujących Żydów było różnie. "Zależało to od sytuacji politycznej. Tuż po wojnie mówiono o tym, że Polacy pomagali Żydom. Później był bardzo duży nacisk, by pokazywać, że czynili to komuniści" - mówił PAP Mateusz Szpytma z IPN. Po roku 1968 temat Sprawiedliwych został przez władzę wykorzystany, by pokazać, że Polacy ratowali Żydów, a oni Polskę zdradzili. "Dopiero w latach 90. przekaz o Sprawiedliwych został przybliżony do prawdy historycznej" - ocenia Szpytma.

Prof. Grzegorz Berendt z IPN zwraca uwagę, że władza niemal "rzuciła się" na Sprawiedliwych wśród Narodów Świata w latach 80., organizując wspólnie z Yad Vashem i z przedstawicielami organizacji żydowskich 40. i 45. rocznicę powstania w getcie warszawskim, o czym informowały wydawnictwa Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Żydów w Polsce. "Władza dążyła do wyjścia z izolacji po 13 grudnia 1981 r., działała też w nieustannym przeświadczeniu o wielkim wpływie lobby żydowskiego za oceanem" - mówił PAP Berendt.

Historycy uczestniczący w konferencji zwracali uwagę, że wiele osób przez lata nie przyznawało się do pomocy Żydom w czasie wojny. Z różnych powodów. "W latach 40. ludzie nie mówili o tym z obawy, że motywacja ich działania zostanie sprowadzona wyłącznie do chęci wyciągnięcia korzyści materialnych. U części osób była też obawa przed tymi, którzy w czasie wojny okazali się szubrawcami, działając na własną rękę rabowali, mordowali Żydów lub współdziałali z okupacyjnymi władzami" - mówił PAP Berendt.

Wiele osób mówiło, że ratowali Żydów nie dla nagród i medali, ale z miłości bliźniego lub dlatego, że łączyły ich z Żydami przyjacielskie relacje sprzed wojny. Byli i tacy, którzy wskazywali, że działali w ten sposób przeciw Niemcom. "Dla ludzi na wsi były to sprawy dawno zamknięte, życie spychało je na dalszy plan" - mówił Berendt.

Dr Elżbieta Rączy z IPN w Rzeszowie ustaliła nazwiska 1650 osób, które na Rzeszowszczyźnie pomagały Żydom, tylko 392 osoby spośród nich mają medal "Sprawiedliwych wśród Narodów Świata". Jak tłumaczyli historycy, wynika to z dość rygorystycznych zasad Instytutu Yad Vashem (który wymaga m.in. potwierdzenia faktu ratowania przez ocalonych - PAP), a także z tego, że wiele osób nie zabiegało nigdy o nagrodę za swoje czyny.

Konferencja odbyła się w ramach 20. Festiwalu Kultury Żydowskiej. (PAP)

wos/ hes/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)