Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Konfrontacja Janickiej i Przasnka - niejawnie

0
Podziel się:

Na niczym spełzła w środę przed sejmową komisją
śledczą ds. nacisków na śledztwa dotyczące polityków i mediów
próba przeprowadzenia jawnej konfrontacji między b. szefową
warszawskiej prokuratury okręgowej Elżbietą Janicką a jej b.
podwładnym Cezarym Przasnkiem.

Na niczym spełzła w środę przed sejmową komisją śledczą ds. nacisków na śledztwa dotyczące polityków i mediów próba przeprowadzenia jawnej konfrontacji między b. szefową warszawskiej prokuratury okręgowej Elżbietą Janicką a jej b. podwładnym Cezarym Przasnkiem.

W środę minął równo rok od spotkania w warszawskiej prokuraturze okręgowej, na której Janicka miała nalegać na prokuratorów prowadzących śledztwo ws. korupcji w Centralnych Ośrodkach Sportu, by przesunąć na czas po wyborach 21 października zatrzymanie Tomasza Lipca - byłego ministra sportu w rządzie PiS. "Jeśli tego nie zrobicie, to was puknę" - miała powiedzieć Przasnkowi i innym prokuratorom Janicka. Przasnek w notatce służbowej zawiadomił o tym zwierzchników, co dziś stanowi podstawę sprawy dyscyplinarnej przeciwko Janickiej. W prokuratorskim sądzie dyscyplinarnym jest wniosek o jej ukaranie.

Rok po tym spotkaniu Janicka usiadła w sali sejmowej komisji naprzeciwko Przasnka, ale nie kryła niechęci do niego. Gdy poseł Sebastian Karpiniuk (PO) spytał ją, czy zna akta dyscyplinarne, odparła, że dysponuje nimi, ale ich jeszcze nie czytała, bo "nie ma siły czytać o tym, co jej zrobił ten pan" - mówiła patrząc na Przasnka. To jego notatka służbowa do przełożonych, według której Janicka miała nalegać na śledczych, by planowane na połowę października zatrzymanie b. ministra sportu Tomasza Lipca przełożyć na po wyborach, jest źródłem jej dyscyplinarki.

Właśnie czekającym ją procesem dyscyplinarnym Janicka uzasadniła w środę swoją odmowę zeznań. "Moja rola procesowa jest podwójna, jestem obwiniona w postępowaniu dyscyplinarnym, gdzie takiej konfrontacji jeszcze nie było. Zeznawanie teraz byłoby naruszeniem mego prawa do obrony" - mówiła Janicka, według której nie można wykorzystywać materiałów z postępowania dyscyplinarnego w jawnych pracach komisji śledczej.

Wyjaśniła, że nie chce zeznawać ani na jawnej, ani tajnej części posiedzenia komisji. "Pamiętam zeznania pana Lwa Rywina przed komisją. Pamiętam jak to było" - dodała. Jeszcze w piątek - o czym informował szef komisji Andrzej Czuma (PO) - Janicka wysłała list, w którym zapowiedziała, że "będzie konsekwentnie odmawiała zeznań przed komisją". Jako przyczynę podała, że jedną z podstaw wszczęcia wobec niej sprawy dyscyplinarnej były jej zeznania przed komisją śledczą.

Posłowie nie ustawali jednak w próbach nakłonienia jej do zeznawania. "Czy nie jest najlepszym dla pani prawem do obrony, że przed całą Polską ma pani szansę pokazać w konfrontacji z panem Cezarym Przasnkiem, że to pani ma rację, a nie on?" - pytał Karpiniuk.

"Czytałam już na portalach, jak po poprzednich zeznaniach, korzystnych dla mnie, pan zrobił konferencję prasową i wydał na mnie wyrok" - odpowiedziała mu Janicka.

"To jest nakłanianie świadka do zeznań, łamanie prawa do obrony!" - protestował Arkadiusz Mularczyk (PiS), który żądał, by posłowie PO tego zaprzestali.

Poproszono o wypowiedź ekspertów. Troje z czworga uznało, że Janicka nie może już odmawiać zeznań w całości, bo wcześniej je składała - tym samym pozbawiając się możliwości takiej odmowy, a prawo nie pozwala zeznawać tylko o korzystnych dla siebie sprawach, zaś o niekorzystnych - odmawiać. Czwarty ekspert Michał Stręk uznał, że Janicka ma prawo odmawiać zeznań przed komisją, gdy czeka ją proces dyscyplinarny.

Ustawa o sejmowej komisji śledczej pozwala osobie przesłuchiwanej odmawiać odpowiedzi na pytania, jeśli narażałyby one świadków na odpowiedzialność karną lub na "hańbę".

Przewodniczący Czuma zarządził więc konfrontację. Po kilku pierwszych pytaniach okazało się jednak, że Janicka odmawia odpowiedzi na poszczególne pytania, a Przasnek powołuje się na obowiązującą go tajemnicę służbową.

W tym stanie rzeczy konfrontację przeniesiono na część tajną. Ma się ona rozpocząć w środę o 16.00.

Komisja rozstrzygnęła jeszcze wnioski złożone wcześniej przez jej członków. Na przesłuchanie wezwano b. ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę, a także zwrócono się o nadesłanie raportu minister Julii Pitery o działalności CBA. Przepadł wniosek o wezwanie na przesłuchanie samej Pitery, czego chciał Mularczyk. Według Stanisława Chmielewskiego (PO), będzie można do tego wrócić po zapoznaniu się z raportem - który zresztą byłby dostępny tylko w trybie tajnym.

Ziobro miałby zeznawać o swym udziale w "czynnościach procesowych w śledztwie w sprawie korupcji w Centralnych Ośrodkach Sportu", w ramach którego zarzuty usłyszał m.in. b. minister sportu w rządzie PiS Tomasz Lipiec. Autor wniosku Andrzej Czuma (PO) nie rozwinął, jakie konkretnie czynności procesowe podejmował Ziobro w tym śledztwie.

Odwołano też planowane na czwartek posiedzenie komisji, na którym miała się odbyć konfrontacja prok. Janickiej i jej byłej zwierzchniczki - byłej szefowej Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie Marzeny Kowalskiej. Kowalska jest chora, przesłała komisji zwolnienie.

Komisja śledcza ds. nacisków, która powstała z inicjatywy PO, ma zbadać sprawę zarzutu nielegalnego wywierania wpływu przez członków rządów, komendanta głównego policji, szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego oraz szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, na funkcjonariuszy policji, CBA oraz ABW, prokuratorów i osoby pełniące funkcje w organach wymiaru sprawiedliwości w celu wymuszenia przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków. (PAP)

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)