# dochodzi więcej wypowiedzi, szerszy background #
03.01. Warszawa (PAP) - 36. specjalny pułk lotnictwa transportowego pożegnał się we wtorek ze sztandarem, kończąc po 66 latach działalność. Obowiązki rozformowanego pułku uroczyście przejęła 1. Baza Lotnictwa Transportowego, w której zostały tylko śmigłowce.
Wiceminister obrony Czesław Mroczek podkreślił, że po katastrofie smoleńskiej dowódcy pułku, zabezpieczającej jego działanie 1. Bazy Lotniczej i nowo formowanej 1. Bazy Lotnictwa Transportowego przez wiele miesięcy nad poprawą bezpieczeństwa. "Była to wielka praca, z której skorzystamy. Te doświadczenia wykorzystamy we wszystkich jednostkach lotniczych sił zbrojnych" - zapewnił.
"Dzisiaj wspominamy wszystkich żołnierzy, pracowników 36. pułku, którzy przez tak wiele lat realizowali zadania.() Z szacunkiem wspominamy ich wszystkich. Wspominamy też bardzo smutne zdarzenie w historii tej jednostki - katastrofę smoleńską, wszystkie ofiary tej katastrofy z prezydentem Rzeczypospolitej, żołnierzami i pracownikami tej jednostki. Z ich śmierci wyciągamy wniosek, że bezpieczeństwo jest najważniejsze" - powiedział Mroczek, który odpowiada w MON za wdrożenie zaleceń wynikających z badania katastrofy.
Pytany o przyszłość jednostki, Mroczek powiedział, że "na dzisiaj jest ona określona - wykonywanie przewozów najważniejszych osób w państwie śmigłowcami". Dodał, że decyzja, czy i kiedy kupić samoloty do tego celu, zależy od prezydenta i premiera.
Dowódca Sił Powietrznych gen. broni Lech Majewski podkreślał wkład ostatniego dowódcy pułku w wypracowanie nowych struktur organizacyjnych i nowych zasad szkolenia. Przypomniał, że pułk wykonywał loty nie tylko na potrzeby osób na najwyższych stanowiskach w państwie i armii, ale uczestniczył też w misjach humanitarnych i transplantacyjnej "Akcji Serce".
"Ostatnie 16 miesięcy to czas dużych zmian, kiedy staraliśmy się odzyskać zaufanie po strasznej tragedii 10 kwietnia. Dziś stoję przed inną jednostką niż ta, w której wydarzyła się ta tragedia" - powiedział ostatni dowódca pułku płk Mirosław Jemielniak. Zostaje on szefem oddziału bezpieczeństwa lotów w Dowództwie Sił Powietrznych.
"Doceniam wysiłek i trud każdego żołnierza i pracownika. Mój następca może być spokojny o wysoki poziom każdego realizowanego zadania z takimi współpracownikami" - mówił Jemielniak.
Dowódca 1. Bazy Lotniczej, która wraz ze specpułkiem została przekształcona w 1. bazę Lotnictwa Transportowego, płk Dariusz Sienkiewicz, chwalił wysiłek podległych mu dotychczas żołnierzy i cywilów. Swojego następcę, płk. Sławomira Mąkosę, zapewnił, że "może być spokojny o wysoki poziom każdego realizowanego zadania z takimi współpracownikami". Płk Sienkiewicz obejmie teraz stanowisko komendanta Centrum Szkolenia Sił Powietrznych w Koszalinie.
"Na nas spoczywa od dziś odpowiedzialność za dobre imię naszej jednostki. Liczę, że umiejętności i sumienna praca przyczynią się do zbudowania dobrego wizerunki 1. Bazy Lotnictwa Transportowego" - powiedział dowódca 1. Bazy Lotnictwa Transportowego płk Mąkosa. Dziękował Jemielniakowi za przygotowanie personelu nowej jednostki.
"Żal. Sporo ludzi nie znalazło pracy, myślę o kolegach z samolotów. W wojsku tak jest, że jednostki często się zmienia, ale na pewno myślało się, że rządowy pułk w Warszawie to stabilność" - powiedział dziennikarzom ppłk Marek Miłosz, pilot śmigłowca, który osiem lat temu rozbił się z premierem Leszkiem Millerem na pokładzie. "Żegnaliśmy Tupolewa, żegnaliśmy Jaczki, które odlatywały, dobrze, że do muzeum. Parę dni temu odprowadziłem do policji śmigłowiec Bell" - wyliczał. "To było 66 lat, nie można ich przekreślić jedną katastrofą. Patrząc statystycznie, w lotnictwie takie rzeczy się zdarzają, padło na nas" - dodał.
W pożegnanej uroczystości wziął udział były dowódca pułku płk rez. Robert Latkowski, który w 1995 r. od prezydenta Lecha Wałęsy przyjmował sztandar ufundowany na 50-lecie pułku.
Rozformowanie specpułku było pierwszą decyzją zapowiedzianą po objęciu teki ministra obrony przez Tomasza Siemoniaka. W nowo utworzonej jednostce do transportu osób na najwyższych stanowiskach w państwie pozostawiono jedynie śmigłowce. W najbliższym czasie 1. Baza Lotnictwa Transportowego ma otrzymać pięć nowych śmigłowców Sokół. W dalszej perspektywie - zapowiedział Mroczek - do jednostki trafią śmigłowce nowego typu.
Wycofane z pułku samoloty Jak-40 mają trafić do muzeów. Jedyny po smoleńskiej katastrofie Tu-154 przejęła Agencja Mienia Wojskowego, która przygotowuje się do sprzedaży maszyny.
Z 320 żołnierzy pułku w służbie pozostało 273, spośród nich 216 znalazło zatrudnienie w nowej jednostce. Pracę w nowej jednostce mają cywilni pracownicy, których zatrudniał rozwiązany pułk. Odejść musieli piloci samolotów, przechodząc m.in. do lotnictwa Marynarki Wojennej.
- specjalny pułk lotnictwa transportowego im. Obrońców Warszawy działał pod tą nazwą od 1 kwietnia 1974. Rozpoczął działalność w lutym 1945 jako 6. samodzielna eskadra transportowa. W roku 1946 zmieniła ona nazwę na rządową eskadrę transportową, a rok później na specjalny pułk lotniczy, składający się z dwóch eskadr - transportowej i łącznikowej.
Swoją tradycję pułk wywodził od roku 1918 i 3. eskadry wywiadowczej. Specpułk dziedziczył też tradycję 301. Dywizjonu Bombowego RAF "Ziemi Pomorskiej", który wykonywał loty nad Warszawę w czasie Powstania.
Głównym zadaniem pułku było zapewnienie transportu powietrznego osobom na najwyższych stanowiskach. Pułk przewoził też zagraniczne delegacje przebywające w Polsce, obsługiwał m.in. wizyty papieża Jana Pawła II.
Do pułku należał Tu-154, który rozbił się 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku. Zginęło wówczas 96 osób - prezydent Lech Kaczyński z małżonką, członkowie rodzin pomordowanych w Katyniu, parlamentarzyści, najwyżsi dowódcy wojska, duchowni, osoby towarzyszące delegacji i załoga samolotu.
Poprzednia katastrofa w historii pułku wydarzyła się 28 lutego 1973 roku pod Szczecinem, gdy prawdopodobnie z powodu oblodzenia i silnej turbulencji rozbił się An-24. Zginęło wtedy 18 osób.(PAP)
brw/ abr/ bk/