45-letni elektryk górniczy, zaginiony po czwartkowym tąpnięciu w kopalni "Pokój" w Rudzie Śląskiej, prawdopodobnie nie żyje. W piątek po południu, po ponad 35 godzinach nieprzerwanej akcji, ratownicy dotarli do jego ciała. Mężczyzna nie daje oznak życia, ale na razie formalnie nie stwierdzono jego zgonu.
O dotarciu do ciała poszukiwanego górnika poinformował PAP rzecznik Kompanii Węglowej, do której należy kopalnia, Zbigniew Madej. Pracownika zlokalizowano w zwałowisku dzięki sygnałowi z nadajnika, umieszczonego w górniczej lampce. Ciało leżało w dwumetrowej pustce w zwałowisku. Nie wiadomo, jak długo potrwa jego wydobycie.
Akcja ratownicza prowadzona była w bardzo trudnych warunkach. Ratownicy pracowali w bardzo wysokiej temperaturze, często na kolanach, prawie leżąc. Drążyli wąskie przejście w zwałowisku, odgarniając węgiel i skały za siebie oraz rozcinając uszkodzone konstrukcje i fragmenty urządzeń. W nocy przeszli kilka metrów, od rana - około sześciu.(PAP)
mab/ kon/ jer/