Co najmniej pięć osób nie żyje po przejściu przez Koreę Południową tajfunu Dianmu. W stołecznym Seulu pierwszy raz od dziewięciu lat odnotowano ofiary śmiertelne ulewnych deszczy - pisze w środę agencja EFE.
Tajfun, który z samego rana w środę nawiedził południowe wybrzeże kraju, wywołał ulewne deszcze i silne wiatry. Zalane zostały setki domów, odwołano także ponad 70 lotów oraz ok. 100 rejsów promów.
Na północnym zachodzie Seulu utopiły się dwie osoby, które próbowały przejść przez wezbraną rzekę, a w dzielnic Mapo, w zachodniej części stolicy, zmarł taksówkarz, uwięziony na zalanej drodze.
W portowym mieście Busan, na północnym wschodzie kraju, dziennikarz lokalnej stacji telewizyjnej wpadł do wody z molo, gdy robił reportaż na temat nadchodzącego tajfunu.
Piątą ofiarą śmiertelną Dianmu jest 53-letni kierowca. W wyniku ulewnych deszczy jego samochód spadł w przepaść na południu kraju. (PAP)
jhp/ ro/
6763471 6763440