Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Koszalin: 15 stycznia wyrok w procesie b. skarbnika banku, oskarżonego o przywłaszczenie ponad 400 tys. zł

0
Podziel się:

Przed Sądem Rejonowym w Koszalinie
(Zachodniopomorskie) zakończył się proces Janusza W., byłego
skarbnika miejscowego oddziału banku Pekao SA, oskarżonego o
przywłaszczenie 414 700 złotych. Wyrok zostanie ogłoszony 15
stycznia - poinformowano we wtorek w sądzie.

Przed Sądem Rejonowym w Koszalinie (Zachodniopomorskie) zakończył się proces Janusza W., byłego skarbnika miejscowego oddziału banku Pekao SA, oskarżonego o przywłaszczenie 414 700 złotych. Wyrok zostanie ogłoszony 15 stycznia - poinformowano we wtorek w sądzie.

W mowie końcowej prokurator zażądał dla oskarżonego 3 lat i 6 miesięcy więzienia, 4-letniego zakazu pełnienia funkcji kierowniczych w banku oraz 414 tysięcy złotych jako naprawienie szkody.

Obrona wniosła o uniewinnienie z oskarżonego z braku dowodów winy. Jak powiedział PAP mecenas Jan Daszko, z zebranego w czasie przewodu sądowego materiału wynika, iż "pieniądze mogły zginąć nie tylko w skarbcu".

Według prokuratury, 38-letni obecnie Janusz W. między 6 a 25 lipca 2005 r. miał przywłaszczyć sobie 414 700 zł, które powinny trafić do bankomatów w Koszalinie, Kołobrzegu i Kukinii.

Brak gotówki wykryła wewnętrzna kontrola Pekao SA. Z jej ustaleń wynikało, że cała kwota latem 2005 r. została wyjęta ze skarbca, ale nie trafiła ani do bankomatów, ani z powrotem do skarbca. Zawiadomiona w sierpniu 2005 r. przez bank o braku gotówki policja zatrzymała w związku ze sprawą skarbnika Janusza W. i 49-letniego dziś kasjera Mariusza J.

Zaraz po postawieniu zarzutów skarbnik został tymczasowo aresztowany, kasjer znalazł się pod dozorem policji. Bank zawiesił obu w pełnieniu obowiązków.

W trakcie śledztwa skarbnikowi zamieniono tymczasowy areszt na poręczenie majątkowe w wysokości 10 tys. zł. Na poczet grożącym mu kar prokuratura zajęła należący do niego samochód o wartości 22 tys. zł.

Kasjera ostatecznie zwolniono od zarzutów, gdyż prokuraturze nie udało się zebrać dowodów, by miał coś wspólnego z zaginięciem pieniędzy.

Janusz W. ani w śledztwie, ani w czasie procesu nie przyznał się do winy. Konsekwentnie twierdził, że pobierana ze skarbca gotówka do napełniania bankomatów trafiała w miejsce przeznaczenia lub z powrotem do skarbca. Twierdził też, że jest w tej sprawie kozłem ofiarnym, bo w banku były nieprawidłowości, a skoro zginęły pieniądze, to "kogoś trzeba było za to obciążyć".

W. został w czasie karnego procesu dyscyplinarnie zwolniony z banku. Z dawnym pracodawcą procesuje się przed Sądem Pracy. Ta sprawa została jednak zawieszona przez sąd do czasu rozstrzygnięcia sprawy karnej.(PAP)

sibi/ pz/ gma/

banki
wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)