Jan Kuriata nadal będzie przewodniczącym Rady Miejskiej Koszalina (Zachodniopomorskie). W czwartek na nadzwyczajnej sesji radni odrzucili uchwałę o odwołaniu go z tej funkcji z powodu spóźnienia ze złożeniem oświadczenia o działalności gospodarczej żony, co powinno skutkować utratą mandatu.
Decyzję radni podjęli po odczytaniu przez Kuriatę listu od wojewody zachodniopomorskiego, który uznał w nim, że mimo opóźnienia w przekazaniu mu oświadczenia, przewodniczący koszalińskiej rady wywiązał się z obowiązku, bo jeszcze przed wyborem na funkcję złożył dokument w biurze rady.
Kuriata przeprosił na sesji radnych i mieszkańców Koszalina za zamieszanie, jakie wywołało jego oświadczenie.
Jednym z efektów tego zamieszania była właśnie czwartkowa sesja rady, na której miano dokonać zmian w prezydium. O takie zmiany poprosił radnych prezydent Koszalina Mirosław Mikietyński, obawiając się, że wojewoda będzie mógł uchylić wszystkie uchwały przyjęte na sesjach zwołanych przez Kuriatę.
Z powodu planowanych zmian o cztery tygodnie przesunięto również przyjęcie tegorocznego budżetu miasta. Rada zrobi to dopiero 15 lutego, pierwotnie budżet miał być uchwalony 25 stycznia.
Według radnych z opozycyjnego klubu SLD, który od początku kadencji krytykuje organizację pracy przewodniczącego Kuriaty, czwartkowa sesja była zupełnie niepotrzebna. "Czas skończyć z graniem hymnu Koszalina na otwarcie obrad i zacząć grać marsz pogrzebowy" - skomentował półtoragodzinne posiedzenie radny Henryk Sobolewski.
Wiceprzewodniczący rady Eugeniusz Żuber z rządzącego miastem porozumienia PO-PiS-Nasz Prezydent, bronił zasadności sesji. "Została zwołana, więc musiała się odbyć" - powiedział. "Zrobiliśmy to kierując się roztropnością i dobrem miasta, kiedy ustalano jej termin i porządek obrad sytuacja pan Kuriaty nie była jasna" - dodał. (PAP)
sibi/ mok/ rod/