Efektem wizyty ministra obrony Bogdana Klicha w USA jest przypomnienie warunków związanych ze zgodą na umieszczenie w Polsce bazy amerykańskiego systemu obrony przeciwrakietowej - ocenia prof. Stanisław Koziej, emerytowany generał i były wiceszef MON.
"Tę wizytę należy ocenić pozytywnie z punktu widzenia naszych interesów. Postawiła ona na porządku dziennym realne warunki strony polskiej związane z negocjacjami" - powiedział PAP w czwartek Koziej. Jego zdaniem, zaakcentowanie oczekiwań wzmocnienia polskiej obrony powietrznej zapoczątkuje nowe podejście w negocjacjach.
"Trochę mnie dziwi - być może wyolbrzymiona przez media - reakcja rzecznika Pentagonu, nie tyle jej treść, co ton, niezbyt pasujący do wagi problemu. Jeśli chodzi o stwierdzenie, że USA już przyznały Polsce 750 mln dolarów pomocy wojskowej, strona amerykańska dobrze wie, że są to pieniądze, które wzmacniają jej sojusznika zaangażowanego w Afganistanie i Iraku i są tu skuteczniej wydawane niż gdyby zainwestować je w potęgę militarną USA. Inwestycja w polskie wojsko przy jego mniejszym potencjale bardziej poprawia zdolności operacyjne" - zauważył strateg.
Zwrócił uwagę że "nie są to pieniądze wydatkowane obok, lecz w ramach interesu amerykańskiego, są wydawane w Stanach Zjednoczonych i inwestowane w amerykański przemysł zbrojeniowy. Ekonomicznie zyskuje Ameryka, a nie tylko Polska". "Dobrze, by Amerykanie to wiedzieli i przedstawiali tę pomoc nie jako łaskę czy darowiznę, ale inwestycję we własny interes" - dodał Koziej.
Zauważył też, że amerykańska pomoc wojskowa dla Polski jest niewielka, jeśli porównać ją z polskim budżetem obronnym, większym niż budżety krajów bałtyckich, Czech czy Słowacji, które także otrzymują amerykańskie wsparcie.
"Powrót do naszego pierwotnego myślenia o +tarczy+ jako inwestycji zwiększającej bezpieczeństwo, ale zarazem niosącej ogromne ryzyka jest racjonalny. Myślę, że Amerykanie to doskonale rozumieją" - powiedział Koziej.
Jego zdaniem, planowane na luty rozmowy ministra spraw zagranicznych z sekretarz stanu USA Condoleezzą Rice "mogą być zaczątkiem nowego kursu negocjacyjnego". "Jeśli chodzi o efekt negocjacji, osobiście jestem optymistą. To dobry interes strategiczny dla Stanów Zjednoczonych i Polski, nie może zyskać tylko jedna strona. Taka musi być optyka USA w tych negocjacjach" - dodał Koziej.
Ewentualna zgoda na umieszczenie w Polsce elementu amerykańskiego systemu obrony przeciwrakietowej była w czwartek tematem rozmów asystenta sekretarza stanu USA ds. europejskich Daniela Frieda w Warszawie, a wcześniej ministra obrony Bogdana Klicha w Waszyngtonie. Nowy rząd powrócił do koncepcji, by ulokowaniu amerykańskiej bazy towarzyszyło zwiększenie pomocy wojskowej dla Polski, w tym modernizacja systemu obrony powietrznej.
Rzecznik Pentagonu Geoff Morrell wyraził pogląd, że posuwanie procesu decyzyjnego jest "korzystne dla wszystkich, w tym dla Polaków". Dodał, że Polska już otrzymała znaczną pomoc wojskową od USA.
System obrony przeciwrakietowej (Missile Defense) ma chronić USA, ich wojska stacjonujące w różnych miejscach globu oraz część terytorium Europy przed atakiem tzw. państw nieprzewidywalnych, do których USA zaliczają Iran. Amerykanie chcą w Czechach zainstalować radar, a w Polsce bazę 10 rakiet przechwytujących. Budowie systemu antyrakietowego w Europie Środkowej sprzeciwia się Rosja.(PAP)