Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Kraków: 71-latek prawomocnie skazany na 25 lat za zabójstwo syna

0
Podziel się:

Na 25 lat pozbawienia wolności skazał w
piątek krakowski sąd apelacyjny 71-letniego Stefana K.,
oskarżonego o zabójstwo syna i usiłowanie zabójstwa wnuka.

Na 25 lat pozbawienia wolności skazał w piątek krakowski sąd apelacyjny 71-letniego Stefana K., oskarżonego o zabójstwo syna i usiłowanie zabójstwa wnuka.

Sąd apelacyjny utrzymał w ten sposób wyrok, wydany w maju przez krakowski sąd okręgowy.

Powodem tragedii, do której doszło na początku listopada 2005 r. w bloku mieszkalnym w Nowej Hucie, były nieporozumienia rodzinne. Syn zginął na miejscu, wnuk uciekał przed strzałami, wyskakując z trzeciego piętra bloku.

Jak wynika z materiałów śledztwa, domownicy nie przypuszczali, iż 70-letni wówczas Stefan K., na którego charakter skarżyli się od dawna, dysponuje ostrą bronią. W trakcie rodzinnej awantury, zakończonej zabójstwem, wnuk zadzwonił pod numer 997, alarmując o agresji dziadka. Kiedy padł pierwszy strzał - w głowę jego ojca - upuścił telefon komórkowy, nie przerywając połączenia. Dzięki temu policja dysponuje nagraniem wydarzeń w mieszkaniu.

Ze ustaleń śledztwa wynikało, że wnuk Maciej czterokrotnie uniknął śmierci: za pierwszym razem broń dziadkowi się zacięła, za drugim - dziadek chybił, za trzecim razem przestrzelił wyskakującemu przez zamknięte okno wnukowi miednicę, za czwartym razem ranny młody mężczyzna, który upadł na trawnik, zdołał uciec przed strzałem.

Sprawca oddał najpierw osiem strzałów do bliskich, następnie doładował broń i z bliskiej odległości strzelił do leżącego na podłodze i śmiertelnie rannego w głowę syna, później bił go jeszcze kablem, którym wcześniej zaatakowani mężczyźni chcieli go obezwładnić.

Tuż po strzałach uzgadniał z żoną wersję wydarzeń, zakładającą, że to on był ofiarą napaści, co zapisane jest w policyjnym nagraniu. W momencie przybycia policji był spokojny i opanowany; prosił policjantów, by obronili jego żonę przed drugim wnukiem - "bandytą". Zaalarmowany strzałami drugi wnuk przybiegł od znajomych: stał na klatce schodowej i płakał, kiedy wyprowadzano Stefana K.

Biegli nie stwierdzili u oskarżonego choroby psychicznej. Uznali jednak, że w momencie zabójstwa miał ograniczoną zdolność pokierowania swoim zachowaniem.

Stefan K. w śledztwie przyznał się jedynie do nielegalnego posiadania broni. Wyjaśnił, że został napadnięty, ale przechytrzył napastników, ponieważ ukrył pistolet w "papuciu". Twierdził, że niczego nie pamięta poza pierwszym strzałem, który celował w nogi; potem był w "amoku".

W apelacji pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych wnosił o dożywocie. Sąd apelacyjny uznał jednak wyrok sądu pierwszej instancji za prawidłowy, wyważony i sprawiedliwy. Wskazał, że słusznie Stefanowi K. nie wymierzono dożywocia, ponieważ działał on w stanie znacznie ograniczonej poczytalności.

"Wielka jest wina człowieka, który bez wyraźnego powodu zabija najbliższe mu osoby. Trzeba chronić społeczeństwo przed takimi ludźmi" - powiedział w uzasadnieniu wyroku sędzia Ryszard Kałwa. "Jeśli rodzice dają życie, nie mają prawa tego życia odbierać" - dodał. (PAP)

hp/ itm/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)