Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Kujawsko-Pomorskie: Protest rolników w Bydgoszczy i Grudziądzu

0
Podziel się:

#
więcej informacji o przebiegu protestu
#

# więcej informacji o przebiegu protestu #

21.02. Bydgoszcz (PAP) - Kilkuset rolników z gmin sąsiadujących z Bydgoszczą i Grudziądzem protestowało w poniedziałek, jeżdżąc ciągnikami po ulicach obu miast. Manifestacje miały zwrócić uwagę rządu na problemy producentów rolnych.

Ponad 150 rolników protestowało w poniedziałek na parkingu przed głównym gmachem Kujawsko-Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego. Blisko stu gospodarzy dotarło na miejsce ciężkimi ciągnikami, a resztę dowiozły autokary.

W grupie protestujących było kilkudziesięciu gospodarzy z powiatu aleksandrowskiego (woj. kujawsko-pomorskie). To rolnicy poszkodowani przez lokalną spółkę "Jantur", która w ubiegłych latach nie zapłaciła dostawcom za zboże i upadła, pozostawiając dług wobec rolników w wysokości prawie 24 mln zł.

Do manifestantów wyszła urzędująca dopiero od kilkunastu tygodni wojewoda Ewa Mes (PSL) w towarzystwie dyrektora urzędu. "Jestem zawsze otwarta na rozmowy z rolnikami i przekażę wasze postulaty do osób odpowiedzialnych za te sprawy w Warszawie" - zadeklarowała wojewoda, odbierając petycję skierowaną do rządu.

Kawalkada 70 ciężkich ciągników wyruszyła przed południem z podbydgoskiej wsi Pawłówek i przejechała ulicami Bydgoszczy przed urząd. Pojazdy ustawiły się kolumnami na ul. Jagiellońskiej przed budynkiem, tarasując jedną z głównych arterii w mieście.

Na czele kolumny ciągników wieziono transparent z napisem "Sawickiego polityka dobija polskiego rolnika". Na innych transparentach protestujący m.in. zarzucali działaczom PSL, że roztoczyli "parasol ochronny" nad spółką "Jantur", której współwłaścicielami byli lokalni działacze tej partii, i utrudniają jej rozliczenie.

"Problemem jest wieprzowina, której chłopi nie mogą sprzedać. Jest bardzo ważny problem mięsa sprowadzanego z Niemiec, a skażonego dioksynami, ale z kryzysem mamy do czynienia praktycznie we wszystkich gałęziach produkcji rolnej. Upominamy się też o buraki cukrowe i mleko" - podkreślił Antoni Kuś, współorganizator protestu i jeden z liderów strajku chłopskiego w Bydgoszczy w 1981 roku.

Wśród przywódców poniedziałkowej manifestacji w Bydgoszczy był także poseł Wojciech Mojzesowicz (PJN), który gospodaruje na kilkuset hektarach w podbydgoskim Gogolinku. "Dziś jestem tu jako hodowca trzody, ale nie chodzi tylko o rolnictwo. Trzeba coś wreszcie zmienić, bo cały region jest degradowany, choćby poprzez sabotowanie budowy trasy S-5, której brak wpycha nas na margines kraju" - przekonywał parlamentarzysta.

Ciągniki rolnicze wyjechały także w poniedziałek przed południem z Łasina do Grudziądza, gdzie po przejechaniu przez centrum miasta dotarły przed siedzibę starostwa. Także tu odczytano i przekazano przedstawicielom lokalnych władz postulaty poprawy sytuacji gospodarki rolnej.

"Ceny spadają - jest bieda. Ja akurat znalazłem kwit z dostawy żywca w 2004 roku i cena wówczas, gdy wchodziliśmy do UE, wynosiła 5 zł plus VAT, a dziś od 3,3 do 3,6 zł i taka to opłacalność. Może tym protestem uda się choć nagłośnić, że się dzieje coś złego" - przekonywał jeden z rolników.

Protest w Bydgoszczy i Grudziądzu przygotowały trzy organizacje: związki zawodowe NSZZ "S" Rolników Indywidualnych i Samoobrona oraz Grupa Producentów Trzody Chlewnej z podbydgoskiej miejscowości Wtelno.(PAP)

olz/ pad/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)