Z 23 do pięciu zmalała w środę liczba cudzoziemców, którzy odmawiają przyjmowania posiłków podawanych w areszcie deportacyjnym we Włocławku (Kujawsko-Pomorskie). Osoby te protestowały od piątku żądając poprawy warunków bytowych.
"Odmowa przyjmowania posiłków serwowanych w areszcie wcale nie oznacza, że oczekujący na deportację prowadzą głodówkę. Jedzą żywność, którą otrzymali w paczkach od bliskich" - powiedziała PAP rzeczniczka włocławskiej policji Małgorzata Złakowska.
W piątek do protestu przystąpiły 23 z 30 osób przebywających wówczas w areszcie deportacyjnym. Domagały się poprawy warunków bytowych. Żądania dotyczyły m.in. klimatyzacji w celach i usunięcia krat w oknach, wizyty lekarza i stomatologa, częstszej zmiany pościeli.
"Nie wszystkie żądania mogliśmy spełnić - jak zlikwidowanie krat, a klimatyzowane pomieszczenia w całej komendzie miejskiej mają tylko oficerowie dyżurni. Z dostępem do lekarza dotąd nie było problemów. Sprowadziliśmy jednak lekarza, z którego porady skorzystali nieliczni, a z pomocy stomatologa - tylko jedna osoba" - podkreśliła Złakowska.
Obecnie we włocławskim areszcie deportacyjnym przebywa 28 osób. "Protest stopniowo wygasa. Jeszcze w środę śniadania odmówiło osiem osób, a obiadu - tylko pięć" - zaznaczyła rzeczniczka.
Włocławski areszt deportacyjny podlega komendzie wojewódzkiej, ale mieści się w budynku komendy miejskiej policji. Przebywają w nim - często po kilka miesięcy - cudzoziemcy, którzy oczekują na wydalenie z Polski.(PAP)
rau/ jer/
