Społeczność międzynarodowa musi uznać wyniki wyborów parlamentarnych, które odbędą się w przyszłym miesiącu w Libanie bez względu na to, kto je wygra - oświadczył w poniedziałek minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow.
W wyborach, które mają być przeprowadzone 7 czerwca, konkurują wspierany przez Iran i Syrię szyicki Hezbollah oraz antysyryjska koalicja, która obecnie ma większość parlamentarną.
Ławrow prowadził w poniedziałek w Bejrucie rozmowy z libańskim prezydentem, premierem i przewodniczącym parlamentu. W piątek jednodniowa wizytę złożył tam również wiceprezydent USA Joe Biden.
Biden uzależnił wysokość pomocy udzielanej Libanowi przez USA od wyniku wyborów i nazwał Hezbollah, nie wymieniając nazwy ugrupowania, "niszczycielem pokoju".
"Jest ważne, żeby wyniki tych wyborów zostały uznane nie tylko przez libańskie społeczeństwo, ale również przez każdego, kogo interesuje stały i naturalny rozwój Libanu jako państwa, w tym także przez społeczność międzynarodową" - powiedział Ławrow.
Wielu analityków przewiduje wygraną Hezbollahu i jego sprzymierzeńców niewielką przewagą głosów, co może doprowadzić do powstania kolejnego rządu jedności narodowej.
"Będziemy rozmawiać ze wszystkimi, których wybierze naród libański. Zaakceptujemy ten wybór" - dodał szef rosyjskiego MSZ.
Rosja była krytyczna wobec Hezbollahu w ciągu ostatnich kilku lat, jednak Moskwa, która tradycyjnie ma dobre relacje z Syrią wyraża bardziej neutralne opinie o polityce Libanu niż Waszyngton.
W trakcie swojej wizyty wiceprezydent Biden oświadczył: "Ocenimy kształt naszego programu pomocowego na podstawie składu nowego rządu i polityki za jaką się opowie". USA uznają Hezbollah za organizację terrorystyczną. (PAP)
keb/ ap/
3114