Po sześciu latach nieobecności spowodowanej interwencją amerykańską w Iraku Francja powraca do tego kraju, deklarując pomoc w jego odbudowie i oferując współpracę wojskową - pisze w środę "Le Figaro" komentują wtorkową wizytę w Bagdadzie prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego.
Według gazety, była to wizyta "historyczna", gdyż pierwsza od czasu inwazji amerykańskiej w 2003 roku, której sprzeciwiał się Paryż. Był to też sygnał dla nowej administracji amerykańskiej, że "zbliżenie transatlantyckie jest w szczytowej fazie". Nie jest przypadkiem - zauważa dziennik - że Sarkozy wybrał się do Iraku w trzy dni po ogłoszeniu powrotu Francji do struktur wojskowych NATO.
"Le Figaro" podkreśla, że nadeszła pora, by Francja "uczestniczyła w pełni w odbudowie zrujnowanej irackiej gospodarki i by francuski biznes powrócił znów na swoje tradycyjne rynki".
Gazeta ujawnia, że podczas wizyty w Bagdadzie negocjowano umowę o wojskowej współpracy francusko-irackiej, która ma być podpisana w marcu w Paryżu. "(Umowa ta) przewiduje, że Francja sprzeda Irakowi 24 śmigłowce na łączną sumę 360 milionów euro" - pisze "Le Figaro". "Jest to akt polityczny o symbolicznym znaczeniu ze strony Francji, która była wcześniej jednym z głównych dostawców broni dla reżimu Saddama Husajna" - przypomina dziennik.
Za umową o dostawach dla wojska mają nastąpić dalsze porozumienia, dotyczące francuskiej pomocy dla irackiej energetyki i telekomunikacji.
"Le Figaro" wyjaśnia, że do akcji dyplomatycznej Sarkozy'ego mogło dojść dzięki poprawie bezpieczeństwa w Iraku po niedawnym podpisaniu umowy amerykańsko-irackiej o wycofaniu stamtąd sił USA do końca 2011 roku.
Duże znaczenie miało też dojście do władzy w USA Baracka Obamy, który chce zamknąć rozdział iracki, by - jak pisze dziennik - "zwrócić całą swoją energię na walkę z talibami i Al-Kaidą w Afganistanie i Pakistanie". (PAP)
szl/ ap/