Andrzej Lepper podtrzymał we wtorek przed sądem, że o grożącym mu niebezpieczeństwie - którym okazała się potem akcja CBA w ministerstwie rolnictwa - ostrzegł go rankiem przed operację obcy mężczyzna.
Lepper mówił tak w lipcu 2007 r. w prokuraturze, gdy składał zawiadomienie o próbie obalenia legalnego rządu, jak i we wtorek na procesie oskarżonych Piotra Ryby i Andrzeja K. Według Leppera, ubrany w garnitur mężczyzna w średnim wieku zjawił się 6 lipca rano w siedzibie Samoobrony i powiedział Lepperowi, by na siebie uważał, bo "dziś będzie prowokacja". "Pan mnie nie widział, a ja pana nie znam" - tak według Leppera mężczyzna miał zakończyć spotkanie. Przeciek z akcji CBA bada stołeczna prokuratura. Nikomu nie postawiono takiego zarzutu.
Gdy śledczy pytali o posłów Samoobrony Janusza Maksymiuka, Janusza Wójcika i Lecha Woszczerowicza, z którymi Lepper widział się w ministerstwie, po przyjeździe z siedziby partii, szef Samoobrony mówił, że rozmawiali o różnych sprawach. "Oni zawsze kończyli rozmowy ze mną słowami, żebym uważał" - dodał.
Gdy 7 lipca wieczorem do ministerstwa rolnictwa wkroczyło CBA, a Piotr Ryba został zatrzymany na Okęciu przed odlotem do Chin, Lepper ze współpracownikami grał w koszykówkę w hali sportowej. "Zadzwonił do mnie wtedy szef gabinetu politycznego Tomasz Jabłoński i poinformował o sprawie. Powiedział, że CBA pyta o Rybę i spytał, co ma mówić. Odpowiedziałem, że prawdę" - zeznawał w śledztwie Lepper.(PAP)
wkt/ bno/ gma/