Co najmniej osiem osób zginęło, a prawie 80 zostało rannych w następstwie silnej eksplozji samochodu pułapki w centrum Bejrutu w piątek w godzinach szczytu - poinformowali przedstawiciele libańskiego Czerwonego Krzyża i służb bezpieczeństwa.
Motywy ataku, najbardziej krwawego w libańskiej stolicy od kilku lat, nie są jasne. Media odnotowują jednak, że do eksplozji doszło w czasie zaostrzonych tarć między libańskimi społecznościami wokół konfliktu w sąsiedniej Syrii.
Według agencji bomba eksplodowała w chrześcijańskiej dzielnicy w pobliżu biura głównej prawicowej partii chrześcijańskiej Falanga Libańska, która zrzesza przeciwników reżimu syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada.
Przywódca Falangi Amin Dżemajel potępił atak. "Niech państwo wreszcie nas chroni. Nie będziemy tolerować żadnego ociągania się w tej sprawie" - oświadczył parlamentarzysta, którego brat został zamordowany w listopadzie 2006 roku. Dżemajel jest zdecydowanym oponentem Asada.
Świadkowie informują o karetkach, które wywożą z miejsca zamachu zakrwawionych ludzi. Pobliskie budynki zostały silnie zniszczone. Nad miastem wznosiła się chmura czarnego dymu. Wybuchła panika.
Szpitale apelują o oddawanie krwi dla rannych.
Od wojny domowej między chrześcijanami a muzułmanami w latach 1975-1990 w Libanie silne są antagonizmy między sunnitami a szyitami; zaogniły się one po wybuchu konfliktu w Syrii w marcu 2011 roku.
Przeciwnicy szyickiego Hezbollahu, którzy oskarżają ugrupowanie o pomoc siłom Asada, ostrzegali od wielu miesięcy, że zaangażowane w syryjski konflikt może zaostrzyć w Libanie tarcia na tle wyznaniowym.
Do ostatniego zamachu bombowego w Bejrucie doszło w 2008 roku. W ataku wymierzonym w samochód amerykańskiej misji dyplomatycznej, zginęły trzy osoby.(PAP)
ksaj/ kar/
12459901 12459984 12460072