Sekretarz stanu w Kancelarii Premiera i zarazem wiceprezes PiS Adam Lipiński powiedział, że nie słyszał w "kręgach rządowych" o pomyśle utworzenia rządu mniejszościowego - bez Samoobrony. "Rządzić w oparciu o mniejszość jest bardzo trudno" - podkreślił.
Lipiński odniósł się w ten sposób do doniesień piątkowej "Rzeczpospolitej", według której, jeśli śledztwo w sprawie "seksafery" uderzy w szefa Samoobrona Andrzeja Leppera, to premier wybierze jeden z dwóch wariantów.
Pierwszy z nich, to usunięcie Leppera z rządu, kierowanie gabinetem mniejszościowym i przeciąganie do PiS pojedynczych posłów Samoobrony. Wariant drugi - to odejście Leppera z rządu, ale Samoobrona pozostaje w koalicji.
"Nie wyobrażam sobie - w obecnej konfiguracji politycznej utrzymania na trwałe rządu mniejszościowego, rządu opartego na PiS - partii, która chce dokonać głębokich reform. Jeśliby jednak doszło do takiej sytuacji, to tylko na kilka miesięcy, a potem przedterminowe wybory" - powiedział Lipiński w piątek dziennikarzom.
Zapewnił, że rząd jest w stanie utrzymać większość "nawet przy obecnych kryzysach".
Pytany przez PAP, czy jest możliwa koalicja z Samoobroną, bez Leppera - w sytuacji, gdy szefowi Samoobrony prokuratura przedstawiłaby zarzuty - Lipiński powiedział: "Jeśli w Samoobronie dojdzie do takiego kryzysu, to sądzę, że Samoobrona przedstawi nam racjonalny plan dalszego działania".
Lipiński nie chciał mówić o sprawach personalnych, w sytuacji, gdyby prokuratura postawiła zarzuty Lepperowi. Zapewnił jednocześnie, że gdyby kierownictwo PiS miało podejmować decyzję w tej sprawie, to będzie ona konsultowana z koalicjantami - Samoobroną i LPR.
Zdaniem Lipińskiego, nikomu w koalicji rządowej nie zależy na przyspieszonych wyborach. "Każda inna konfiguracja, która powstanie w tym Sejmie zablokuje pakiet reform, które chcemy przeprowadzić" - ocenił. A - jak dodał - PiS musi jeszcze dużo zrobić w tym kraju.
"Seksaferę" w Samoobronie opisała na początku grudnia ub. roku "Gazeta Wyborcza" na podstawie relacji Anety Krawczyk. Ta była radna w łódzkim sejmiku i była dyrektorka biura poselskiego Stanisława Łyżwińskiego twierdzi, że pracę w partii dostała w zamian za usługi seksualne świadczone Łyżwińskiemu i Lepperowi.
Od chwili wybuchu afery łódzka prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie "żądania oraz przyjmowania korzyści osobistych o charakterze seksualnym" przez osobę pełniącą funkcję publiczną i uzależnienia od nich zatrudnienia w biurze poselskim. W sumie do tej pory przesłuchano w tej sprawie ponad 100 osób.
Prokuratura zamierza postawić Łyżwińskiemu zarzuty oferowania pracy w zamian za korzyść osobistą, a także zmuszania do usług seksualnych oraz gwałtu; śledczy przygotowują wniosek do Sejmu o uchylenie mu immunitetu. Prokuratura gromadzi i analizuje materiał dowodowy pod kątem możliwości pociągnięcia do odpowiedzialności karnej także innych osób. (PAP)
mrr/ mok/ rod/