Litewska opozycja sejmowa wręczyła w poniedziałek wiceprzewodniczącej parlamentu Irenie Diegutiene wniosek o wotum nieufności wobec szefa Sejmu Arunasa Valinskasa w związku z wysuwanymi wobec niego zarzutami powiązań z grupami przestępczymi.
Wniosek podpisało 30 parlamentarzystów ze 141-osobowego Sejmu.
Valinskas stanowczo odpiera oskarżenia o związki z grupami przestępczymi.
Prokuratura Generalna wszczęła przed tygodniem dochodzenie w sprawie domniemanego fałszowania podpisów obywateli na listach poparcia dla udziału Valinskasa w wyborach prezydenckich, które odbyły się w czerwcu.
"Litwa zawiodła się na Valinskasie" - oznajmił w poniedziałek przewodniczący litewskich socjaldemokratów Algirdas Butkeviczius.
Prezydent Litwy Dalia Grybauskaite przed kilkoma tygodniami wezwała szefa litewskiego parlamentu do ustąpienia ze stanowiska.
Valinskas nie zamierza jednak dobrowolnie ustąpić. Potwierdził to w poniedziałek. Utrzymuje, że jest niewinny i że to Sejm ma zadecydować o jego losie.
Według wiceprzewodniczącej Sejmu Diegutiene, głosowanie w sprawie dymisji Valinskasa odbędzie się 15 września.
Obserwatorzy i politolodzy są zgodni, że kłopoty Valinskasa są dodatkowym zmartwieniem dla szefa rządu Andriusa Kubiliusa, który przygotowuje się do wprowadzenia kolejnych cięć w budżecie na 2010 rok. Jego centroprawicowy gabinet współtworzy m.in. ugrupowanie Valinskasa - Partia Wskrzeszenia Narodowego (TPP), która jest w rządzie drugą siłą.
"Faktem jest, że cała sprawa osłabi rząd dokładnie w tym momencie, kiedy potrzeba stabilnego gabinetu, który poradziłby sobie ze sprzeciwem politycznym w sprawie cięć wydatków" - twierdzi prof. Kestutis Girnius z Uniwersytetu Wileńskiego.
Aleksandra Akińczo (PAP)
aki/ mmp/ mc/