Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Łódź: Będzie ponowny proces podpalacza za zabójstwo trzech osób

0
Podziel się:

Będzie ponowny proces 28-letniego Damiana K., oskarżonego o podpalenia kamienic
w Łodzi i zabójstwo trzech osób, które zginęły w jednym z pożarów - zdecydował we wtorek Sąd
Apelacyjny w Łodzi.

Będzie ponowny proces 28-letniego Damiana K., oskarżonego o podpalenia kamienic w Łodzi i zabójstwo trzech osób, które zginęły w jednym z pożarów - zdecydował we wtorek Sąd Apelacyjny w Łodzi.

Sąd odwoławczy uchylił część wyroku Sądu Okręgowego w Łodzi, dotyczącą zarzutu zabójstwa trzech osób i wymierzenia kary 14 lat więzienia. Tym samym uwzględnił apelację prokuratury uznając, że kara za to przestępstwo jest zbyt łagodna. Zdaniem SA, sąd pierwszej instancji nie uzasadnił, dlaczego wymierzył taką karę i nie przedstawił w zasadzie okoliczności łagodzących.

Jednocześnie uchylona została decyzja nakazującą oskarżonemu wypłacenie ponad 210 tys. zł pokrzywdzonym z tytułu częściowego naprawienia szkody.

SA utrzymał w mocy pozostałą część zaskarżonego przez obie strony wyroku. Za pozostałe podpalenia wymierzył Damianowi K. karę łączną czterech lat więzienia. W tym zakresie orzeczenie jest prawomocne.

Do serii pożarów w kamienicach przy ulicach Wschodniej i Pomorskiej w samym centrum Łodzi doszło między listopadem 2007 a marcem 2008 roku. Prokuratura oskarżyła Damiana K. o co najmniej 10 podpaleń. Najbardziej tragiczny w skutkach pożar wybuchł 22 grudnia 2007 roku w kamienicy przy ul. Wschodniej 18.

Według śledczych, sprawca nad ranem podłożył ogień na drewnianej klatce schodowej i poddaszu czteropiętrowej kamienicy. W pożarze zginęły trzy osoby - dwie kobiety i mężczyzna - mieszkające na poddaszu; dwie kolejne zatruły się dymem. Kilkanaście rodzin straciło wówczas dach na głową. Sprawca po raz kolejny podpalił tę samą kamienicę kilka miesięcy później. Wówczas nikt nie zginął, ale straty materialne były ogromne. W sumie w wyniku tych dwóch podpaleń oszacowano je na ponad 2,5 mln zł. Wielu lokatorów straciło dorobek całego życia.

Mężczyzna został zatrzymany pod koniec kwietnia 2008 roku. Za spowodowanie pierwszego z tych pożarów Damian K. usłyszał zarzut zabójstwa trzech osób, dokonanego ze szczególnym okrucieństwem. W przypadku pozostałych podpaleń został oskarżony o spowodowanie zagrożenia dla życia i zdrowia wielu osób.

Do większości pożarów dochodziło we wczesnych godzinach rannych. Damian K. wzniecał ogień, rozlewając płyny łatwopalne lub podpalając śmieci i stare ubrania przy drewnianych elementach konstrukcyjnych kamienic, m.in. drzwiach czy drabinach. Po podpaleniu czasem dzwonił do straży pożarnej; raz podał nawet własne nazwisko.

Podczas przesłuchań kilka razy zmieniał wyjaśnienia; ostatecznie przed sądem nie przyznał się do zabójstwa.

W śledztwie mówił, że podpalał, bo mu się nudziło i uważał to za dobrą zabawę. Robił to pod wpływem alkoholu. Biegli psychiatrzy orzekli, że mężczyzna ma obniżoną sprawność intelektualną i nieznacznie ograniczoną możliwość rozpoznania czynów. Oskarżony nie ma praktycznie wykształcenia; umie pisać i czytać na poziomie pierwszych lat szkoły podstawowej, wychowywała go tylko matka.

Prokuratura domagała się dla niego kary dożywocia; obrona wniosła o uniewinnienie od zarzutu zabójstwa. W grudniu ub. roku Sąd Okręgowy w Łodzi skazując Damiana K. na 14 lat więzienia uznał, że nie ma wątpliwości, że jest on sprawcą wszystkich podpaleń. W ocenie sądu miał on w nieznacznym stopniu ograniczoną poczytalność i działał z zamiarem ewentualnym, czyli miał świadomość, że zabija ludzi, choć tego nie chciał. To - zdaniem sądu - oraz młody wiek, niekaralność i jego ułomności intelektualna miały wpływ na wymiar kary.

Od nieprawomocnego wyroku odwołała się zarówno prokuratura, jak i obrońca. Prokurator zaskarżyła wysokość kary, uznając, że jest ona zbyt niska. Chce wymierzenia oskarżonemu dożywocia, bowiem - jak uzasadniała - należy chronić społeczeństwo przed takimi osobami. Obrońca ponownie chciał uniewinnienia od zarzutu zabójstwa.

Sąd odrzucił apelację obrony, ale uwzględnił odwołanie prokuratury. Zdaniem SA wydając wyrok sąd pierwszej instancji nie uzasadnił, dlaczego wymierzył taką karę. "Nie napisał dlaczego - w jego ocenie - fakty, że oskarżony swoim działaniem pozbawił życia trzy osoby, że naraził na niebezpieczeństwo utraty życia kolejnych ponad 20 osób i że zniszczył mienie o wartości ponad 800 tys. zł, nie miały wpływu na wysokość orzeczonej kary" - mówiła sędzia Maria Wiatr.

Dodała, że to, iż oskarżony mając 25 lat w chwili popełnienia przestępstw nie był wcześniej karany, nie może powodować tak daleko idących, łagodzących skutków. SA zaznaczył, że najbardziej tragiczny pożar był pierwszym z serii i mimo swych tragicznych skutków nie wywołał żadnej refleksji u oskarżonego. "To co się wydarzyło, w jaki sposób pożar się rozprzestrzenił, jakie były skutki tego pożaru nie spowodowało u oskarżonego żadnej refleksji. W dalszym ciągu podpalał budynki, klatki schodowe, śmieci" - mówiła sędzia.

W ocenie SA, sąd okręgowy także zbyt duże znaczenie przypisał "ułomnościom intelektualno-psychicznym" oskarżonego. "Do podpalenia, do takich przestępstw jakich dopuścił się oskarżony, nie trzeba być nie wiadomo jak intelektualnie sprawnym człowiekiem. To jest prosta czynność i proste skutki po tej czynności możliwe do przewidzenia dla osoby nawet o niezbyt wysokim poziomie intelektualnym. Tego sąd pierwszej instancji także pod uwagę nie wziął" - dodała sędzia Wiatr.

Przypomniała, że SA nie może zaostrzyć kary do dożywotniego pozbawienia wolności, a sąd pierwszej instancji będzie musiał raz jeszcze rozważyć i wyważyć jaka kara wobec oskarżonego będzie adekwatna do stopnia winy i społecznej szkodliwości czynu.(PAP)

szu/ wkr/ jbr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)