Łódzcy policjanci nie mieli większych kłopotów z ustaleniem i zatrzymaniem 18-latka, który dokonał rozboju na 62- letniej kobiecie. W czasie napadu bowiem bandyta zgubił własne dokumenty. Grozi mu do 12 lat więzienia.
Jak poinformował w poniedziałek PAP rzecznik policji w Łodzi podinsp. Mirosław Micor, na klatce schodowej jednej z kamienic przy ul. Jaracza sprawca zaatakował 62-letnią kobietę. Napastnik brutalnie ją przewrócił, wyrwał torebkę z dokumentami i 180 zł i uciekł. "Miał jednak pecha, bo w czasie napadu zgubił własne dokumenty" - wyjaśnił Micor.
W jego miejscu zamieszkania policjanci zastali tylko matkę. Kobieta wysłała synowi sms-a, aby zgłosił się do komisariatu. Kilka godzin później 18-latek - uczeń liceum dla dorosłych - zgłosił się na policję i przyznał się do napadu. Mówił, że uciekając był tak przestraszony, że nawet kiedy wypadła mu skradziona torebka nie miał odwagi się zatrzymać i po nią wrócić.
Okazało się, że napadu młody mężczyzna dokonał z 16-letnią wspólniczką, uczennicą drugiej klasy łódzkiego gimnazjum, która stała na tzw. czatach. Oboje wcześniej nie byli notowani. 16-latka odpowie przed sądem dla nieletnich. Dorosłemu już sprawcy grozi nawet do 12 lat pozbawienia wolności. (PAP)
szu/ bno/