Strażnik więzienny, który w poniedziałek postrzelił śmiertelnie dwóch policjantów, miał psychiczną i fizyczną zdolność do pracy - poinformował dziennikarzy dyrektor więzienia płk Marek Lipiński.
Jak powiedział Lipiński, strażnik, mieszkaniec Sieradza, pracował w zakładzie od sześciu lat. Był zdrowy. "Pełnił służbę na takich stanowiskach, które nie mogły go stresować. Dobry pracownik" - powiedział Lipiński.
W poniedziałek mężczyzna zaczął pełnić służbę o szóstej rano. "Nie wiadomo, dlaczego zaczął strzelać" - dodał dyrektor i przyznał, że nie widzi powodów tego postępowania. Zaznaczył, że strażnik nie miał kontaktu z aresztowanym.
W poniedziałek około godz. 8.30 trzech policjantów z sekcji do walki z przestępczością samochodową KWP w Łodzi przyjechało do Zakładu Karnego w Sieradzu po aresztanta. W trakcie gdy radiowóz wyjeżdżał z więzienia padły strzały. Postrzeleni zostali trzej policjanci. W wyniku odniesionych ran zmarli 31-letni sierżant i 32-letni młodszy aspirant. Ciężko ranny został 40-letni funkcjonariusz. Ranny został też aresztant.
Strażnik zabarykadował się w wieżyczce więzienia. Na miejsce przyjechali antyterroryści i policyjni negocjatorzy. Negocjacje ze strażnikiem nie przyniosły jednak żadnego efektu. W pewnym momencie doszło do wymiany ognia pomiędzy antyterrorystami i strażnikiem. W trakcie wymiany ognia strażnik został ranny. (PAP)
zak/ jaw/ szu/ bno/