Trzy osoby zginęły podczas burz, jakie w nocy z czwartku na piątek przeszły nad województwem łódzkim. Dwie ofiary zostały przygniecione przez drzewa, trzecią poraził prąd. Wiatr zerwał linie energetyczne; bez prądu jest kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców.
W miejscowości Chojne k. Sieradza 24-letnia kobieta zginęła w samochodzie przygniecionym przez drzewo. Kobieta była w ciąży. Razem z nią w samochodzie jechała 8-letnia dziewczynka i 13-letni chłopiec. Dzieci nie doznały poważniejszych obrażeń.
Drugą ofiarą burzy jest 49-letni mężczyzna, którego przygniotło drzewo w miejscowości Witaszewice k. Łęczycy.
Porażenie prądem z zerwanej przez wiatr linii energetycznej było natomiast przyczyną śmierci 52-letniego mężczyzny w Witowie (powiat piotrkowski).
"Mężczyzna nie był nigdzie zameldowany na stałe, ale wcześniej mieszkał w tej okolicy" - powiedział PAP dyżurny policji w Łodzi.
W Pabianicach wyładowania atmosferyczne były przyczyną pożaru magazynu tekstyliów przy ul.Warszawskiej. Pożar gasiło 8 jednostek straży. Spłonęło ok. 260 metrów kwadratowych magazynu z towarem. Wstępnie straty oszacowano na kilkaset tysiecy zł.
Z informacji przekazanych PAP przez strażaków i służby energetyczne wynika, że w całym województwie łódzkim bez prądu jest kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców.
"Nie ma praktycznie powiatu, w którym nie byłoby zerwanych linii energetycznych. Usuwanie skutków nocnych burz potrwa kilka dni" - powiedział PAP dyżurny łódzkiej straży pożarnej.
Dodał, że w nocy z czwartku na piątek strażacy w Łódzkiem interweniowali ponad 300. Większość zgłoszeń dotyczyła przewróconych drzew. (PAP)
duk/ mag/